Marek Wasiluk
 

Mała wielka zmiana, czyli o potrzebach pacjentów

Mam okazję wielokrotnie przekonywać się, jak ważne jest słuchanie pacjentek i ich potrzeb. Często sam nie wpadłbym na to, co pacjentce może przeszkadzać w jej wyglądzie.

pytajnik_kobietaPrzyszła do mnie kiedyś modelka. Oświadczyła, że ma problem, który już chyba tylko ja mogę rozwiązać. Za niedługi czas miała mieć zdjęcia próbne, od których zależał jej wyjazd za granicę na długi kontrakt, tymczasem chciała skorygować nieco twarz, bo zauważyła, że dolne części policzków za bardzo jej się zapadały. Dla przeciętnej kobiety nie byłby to żaden problem, ale w jej przypadku ten drobny mankament mógł zdecydować o podpisaniu kontraktu.
Prawdę mówiąc, to zapadanie było niemal niewidoczne, uwidaczniało się dopiero na zdjęciach, przez kontrast z bardzo mocno i wyraziście ukształtowanymi kośćmi policzkowymi. Modelka opowiadała mi, że była już wcześniej na trzech różnych zabiegach w innym gabinecie, żeby to skorygować, ale efekt był przeciwny do zamierzonego, czyli policzki zapadły się jeszcze bardziej.
Dlaczego tak się stało? Po rozmowie z pacjentką doszedłem do wniosku, że był to prawdopodobnie wynik niezrozumienia przez poprzedniego lekarza, czego pacjentka od niego oczekiwała. Bo przynajmniej dwa z trzech wykonanych zabiegów były dobre na korektę problemu. Lekarz prawdopodobnie potraktował ją rutynowo, podając kwas hialuronowy nie w zapadnięte miejsce, tylko w górną część policzka. Rzeczywiście, przy modelowaniu twarzy na ogół tak się robi, podkreśla się „kości policzkowe”. Jednak u tej pacjentki były one i tak już za mocno zarysowane. W efekcie dołek zamiast się zmniejszyć, stał się jeszcze bardziej widoczny.
Aby go zniwelować, rozpuściłem kwas hialuronowy, który był nie tam gdzie trzeba, a w zapadnięcia w dolnej jego części podałem polikaprolakton. Jest to nowej generacji wypełniacz-stymulator. Już zaraz po zabiegu pacjentka wyglądała lepiej. Pełny efekt zabiegu będzie widoczny za około 3 miesiące, ale będzie bardzo naturalny, na czym zależało pacjentce.

Ostatni komentarz
  • Żeby wszyscy lekarze byli tacy jap Pan może służba zdrowia nie była by taka chora i pacjent czuł się u lekarza dobrze a nie jak “niepożądany gość” albo przedmiot. Ostatnio byłam z ojcem u okulisty w szpitale dyżurującym lekarz tam przyjmujący to jakaś kpina, nie interesowało go z czym przyszliśmy tylko od razu wypisał nam termin operacji na zaćmę i tak z każdym pacjentem. Pytanie po co on tam jest by pomagać ludziom czy skierowania na operację wypisywać?

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.