Wraz z modą na kwas polimlekowy rodzi się przekonanie, że jest to cudowny zabieg dla każdego, złoty środek na wszystko i że można go robić bezkarnie. Dlatego w kolejnym już tekście z cyklu poświęconego kwasowi polimlekowemu, chcę przekazać trochę rzetelnych informacji na jego temat. Dzisiaj 7 prawd o kwasie polimlekowym, zadających kłam wielu mitom i przekłamaniom, na temat tego preparatu.
Artykuł piszę z perspektywy osoby, która zabiegi kwasem polimlekowym wykonuje od 2011 roku. Gdyby moje kilkunastoletnie doświadczenie porównać do doświadczenia osób, które wykonują te zabiegi od roku czy nawet trzech, to tak jakby zestawić studia z przedszkolem. Kilka tysięcy wykonanych zabiegów, różnymi preparatami, na różne części ciała, pozwala mi na stwierdzenia, jakie prezentowałem w poprzednich artykułach, że nie do końca się zgadzam ze wskazaniami producentów i dystrybutorów, w jakich okolicach stosować preparat (np. pod oczy, dłonie, szyja). I na odwrót, na bazie własnych doświadczeń, stosuję kwas polimlekowy w miejscach, gdzie oficjalnie nie ma wskazań.
Można przeczytać o tym TUTAJ
Na jakie części można stosować kwas polimlekowy. Niezbędnik dla pacjenta
Oto 7 prawd na temat kwasu polimlekowego, których zapamiętanie pozwoli pacjentom uodpornić się na dezinformację i manipulatorski przekaz marketingowy
1. Nie podajemy kwasu polimlekowego w skórę
Od strony technicznej największym błędem jest podawanie kwasu polimlekowego w skórę. Jeśli jakikolwiek gabinet pisze o tym, że podaje kwas polimlekowy w skórę, trzeba trzymać się od takiego gabinetu z daleka. Kwas polimlekowy to preparat, którego nie wolno podawać w skórę, bo podanie w nią choćby kropelki to gwarancja problemów.
2. Kwas polimlekowy jest stymulatorem objętościowym, a nie preparatem do poprawy jakości skóry
Dla przypomnienia – kwas polimlekowy jest stymulatorem objętościowym, a nie tkankowym. To oznacza, że jego głównym wskazaniem jest dodanie objętości tkankom, a poprawa jakości skóry, jaka następuje, jest tylko dodatkiem do zabiegu.
Jeśli zależy nam na poprawie jakości skóry, to akurat istnieją lepsze metody, niż kwas polimlekowy.
Dlaczego nie polecam w tym przypadku kwasu polimlekowego? Z oczywistego powodu, on pobudza komórki do tworzenia kolagenu głównie typu 3, a ten najbardziej jakościowy, estetyczny, naturalny i trwały, to kolagen typu 1.
Jeśli więc u kogoś problemem jest zarówno ubytek tkanki, jak i jakość skóry, to kwas polimlekowy sprawdzi się super i pomoże w obu tych defektach. Gdy ktoś ma problem z tkanką podskórną, np. na brzuchu, również w tym przypadku kwas polimlekowy jest świetnym wyborem. Jeśli jednak zależy nam jedynie na poprawie jakości skóry, wtedy nie polecam kwasu polimlekowego.
3. Kwas polimlekowy nie jest najlepszym wypełniaczem twarzy
Mówienie, że kwas polimlekowy jest najlepszym wypełniaczem/odtwarzaczem objętości twarzy, wynika wyłącznie z mody. Z pewnością jest to najlepszy preparat do stosowania na ciało, ale nie jest numerem jeden do stosowania na twarz. Ja na ciało stosuję kwas polimlekowy bardzo często, ale na twarz rzadko. Robię to jedynie u osób z większymi ubytkami tkanki. Nigdy poniżej 40 roku życia. Najczęściej u osób 50+.
4. Kwas polimlekowy jest trudny w podawaniu
Niestety rozpowszechniony jest mit, że kwas polimlekowy jest łatwy w podawaniu, gdy tymczasem jest odwrotnie – jest trudny. Trochę jak z rzutem piłką do kosza. Nie jest trudno rzucić piłką w ogóle, ale trudno jest trafić. W przypadku kwasu polimlekowego ten trafny rzut oznacza równomierne i precyzyjne rozprowadzenie preparatu. Jest to trudne z dwóch powodów.
Pierwszy wynika z tego, że kwas polimlekowy występuje w postaci zawiesiny. Możemy sobie wyobrazić go jak kłaczki albo drobne trociny w wodzie, które się nie rozpuszczają. Bierzemy więc strzykawkę z taką zawiesiną i mamy ją podać w tkankę cienką kaniulą lub igłą. Gruba w przekroju strzykawka zwęża się do wąskiej igły, więc niestety występuje tendencja do zatykania się igły tymi „trocinami”. Ciężko się igłę wbija (bo musi być grubsza niż standardowo stosowane w iniekcjach estetycznych) i ciężko jest podać preparat bez jej zatykania.
Niby rozwiązaniem mogłyby być bardzo grube igły, ale wtedy z kolei zmniejsza się precyzja podania. W pierwszej sytuacji – preparat nie leci, w drugiej – leci go za dużo.
Mamy sytuację jak z podlewaniem ogrodu wężem ogrodowym ze zraszaczem na końcu lub hydrantem strażackim. Jak skorzystamy z tego drugiego przy podlania kwiatów, to je zalejemy. Ale w przypadku podlewania drzewa, hydrant mógłby się już sprawdzić. Tak samo grubsza igła może się sprawdzić, ale tylko przy podawaniu preparatu w ciało, gdzie aż taka precyzja nie jest tak niezbędna, jak przy zabiegach na twarz.
Drugim problemem jest proszek, w postaci którego występuje kwas polimlekowy, czy bardziej nawet „trociny”. Po wstrzyknięciu preparatu, woda się wchłonie, a trociny zostają pod skórą. Z tego powodu zaleca się masowanie tkanek po zabiegu, ale to nie wystarczy. Preparat trzeba podać w odpowiednie miejsca (dotyczy to zarówno ilości, jaki umiejscowienia przestrzennego), bo jeśli ruchomość tkanki jest zbyt duża to proszek będzie się przesuwać. I na ten problem nie ma skutecznej rady, nie rozwiąże go ani masowanie, ani mniejsze czy większe rozcieńczenie preparatu.
5. To nie jest preparat nie dla każdego
Rozpowszechnia się niestety powszechnie mit, że kwas polimlekowy można robić u każdego. To nieprawda. Zresztą nie istnieje preparat ani zabieg, który jest uniwersalny i nadaje się dla każdego. A na kwas polimlekowy trzeba uważać szczególnie, gdyż jest to najsilniejszy ze stymulatorów i bardzo mocno pobudza.
W przypadku nieudanego zabiegu trudno cofnąć efekty, gdyż jest preparatem w proszku, który zostaje w tkance po odparowaniu wody i nie ma tego proszku jak usunąć (trzeba byłoby go jakoś… wydłubać), a jest niewrażliwy na metody, które działają w przypadku innych wypełniaczy czy stymulatorów objętościowych.
To sprawia, że tym bardziej kwalifikacja pacjenta powinna być rzetelna. Jeśli więc jakiś gabinet komunikuje, że każdemu może wykonać zabieg, lepiej omijać go z daleka, bo taki zabieg może być jak ruletka.
6. Kwas polimlekowy nie nadaje się na blizny i rozstępy
Podkreślam to, bo pojawiają się już tego typu komunikaty i reklamy.
Zastosowanie kwasu polimlekowego na blizny to jeden z największych błędów, jaki możemy popełnić. To znaczy, owszem, jest jeden przypadek, gdy można zastosować kwas polimlimlekowy, ale dotyczy to blizn nie skóry, a tkanki podskórnej czy mięśnia. Wówczas można stosować kwas polimlekowy jako uzupełnienie tego ubytku. Ale jest to problem pod skórą, czyli taki, którego nie widać z zewnątrz (z zewnątrz widoczne jest jedynie zapadnięcie).
Natomiast, jeśli ktoś ma bliznę w skórze, nie wolno stosować tego preparatu, bo potęguje on tkankę zbliznowaciałą, czyli powiększy problem. Pisałem też już wcześniej, że kwasu polimlekowego nie wstrzykuje się w skórę.
Jeśli chodzi o rozstępy, to można byłoby to w teorii rozważyć, gdyby nie to, że rozstępy dotyczą zazwyczaj dużych powierzchni (co oznacza bardzo wysokie koszty zabiegu, szacuję, że ok. 5 razy wyższe niż zabiegi z wykonaniem najskuteczniejszej na rozstępy RF mikroigłowej) i ich wypełnianie kwasem polimlekowym wymagałoby bardzo dużej precyzji. A ponieważ preparat jest w proszku, prawdopodobnie przy niektórych rozstępach by zadziałał, a przy innych nie.
7. Nie stosujemy kwasu polimlekowego na przebarwienia
Wydaje się to oczywiste i nie wiedziałbym, że można w ogóle wpaść na pomysł, by promować kwas polimlekowy jako sposób na przebarwienia, gdybym nie zobaczył wpisu na ten temat u osoby, która nie jest lekarzem, ale też nie jest całkowicie przypadkowa, gdyż jest wykształcona i ma spore doświadczenie w zabiegach beauty. Kwas polimlekowy nie ma szansy zadziałać na przebarwienia. Nie ma takiego mechanizmu, który by to umożliwiał.
Zanim zdecydujemy się na zabieg kwasem polimlekowym, zastanówmy się, włączmy rozsądek i nie dajmy sobie wmówić, że jest to sposób na wszystko i dla wszystkich.
Joanna | 2024/09/21
|
Dziękuję za rzetelne informacje. Jestem już po zabiegu, niestety z powikłaniami. Stąd pytanie, Czy jeśli wystąpią powikłania (grudki, nadmierna produkcja kolagenu w jakimś Miejscu) – to jest tak, że po upływie tych 25 Miesięcy, Kiedy preparat przestanie działać, one także znikną? Czy na to nie Liczyć?