Zabiegi odmładzające laserem frakcyjnym redukują w istotny sposób występowanie nowotworów skóry! Ten szokujący news poparty jest dwoma badaniami – ze Stanów Zjednoczonych i ze Skandynawii. I chociaż dwa badania to jeszcze za mało, aby obwieścić światu taką informację w sposób stuprocentowo pewny, to rzecz warta jest dokładnego przyjrzenia się, bo oprócz badań, wniosek ten łatwo jest wesprzeć logiką, o czym później.
Nie uszkodzi, nie zmutuj, wręcz odwrotnie
Dodatkowo to też wyraźne pokazanie dobroczynnego oddziaływania lasera frakcyjnego na skórę.
Redukcja ryzyka dotyczy raka podstawnokomórkowego (BCC) oraz kolczystokomórkowego (SCC), czyli dwóch głównych typów nowotworu skóry. Nie ma takich takich danych dotyczących czerniaka.
Zacznijmy od tego, że badania wskazują na odwrotność tego, co myśli wiele (o ile nie większość) osób obawiających się zabiegów laserem frakcyjnym (w przypadku tych badań chodzi zarówno o laser frakcyjny ablacyjny, jak i nieablacyjny) – że coś się stanie, że skóra się uszkodzi, komórki zmutują, że po latach wyjdą jakieś skutki uboczne w postaci nowotworów. A tu nagle – szok – badania pokazują coś przeciwnego. Dodam od razu, że ja nigdy nie odmówiłem pacjentowi po nowotworach zabiegów laserowych (oczywiście pod dosyć rygorystycznymi obwarowaniami), ale wiem, że większość lekarzy „z ostrożności” ich nie wykonuje.
Badanie retrospektywne na ludziach
Pierwsza publikacja podejmująca ten temat pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. W szpitalu w Michigan wykonano badanie retrospektywne, polegające na analizie danych z przeszłości kilkudziesięciu pacjentów, którzy mieli raka podstawnokomórkowego i raka kolczystokomórkowego. Obserwowano, co się z nimi działo na przestrzeni 2005-2021 roku. Część pacjentów po wyleczeniu nowotworu miała wykonywane zabiegi odmładzające laserem frakcyjnym.
Porównano grupę badanych, którzy poddali się zabiegom laserem, z grupą badanych, którzy nie mieli takich zabiegów. W grupie osób, które nie miały zabiegów, nowotwór wracał 2,5 razy częściej i szybciej, niż w pierwszej grupie!
Badanie prospektywne na myszach
Drugie badanie pochodzi ze Skandynawii z uniwersytetu w Kopenhadze. Jest to badanie prospektywne, czyli o większej wiarygodności danych, tyle tylko, że wykonane na myszach. Jednej grupie robiono zabiegi laserem i naświetlano dużą dawką promieniowania UV, które jak wiadomo stymuluje powstawania nowotworów skóry. W drugiej grupie stosowano jedynie naświetlanie UV. I znowu wyszła istotna różnica. W grupie myszy, które nie miały zabiegu laserem frakcyjnym, nowotwór rozwiał się łatwiej.
Jak rozwija się nowotwór
To nie są duże badania, ich wyniki nie zostały zweryfikowane na tysiącu pacjentów, więc nie można jeszcze obwieszczać ich stuprocentowej wiarygodności. Natomiast ja, mimo iż na początku użyłem określenia „szokujący news” nie jestem w ogóle zaskoczony. Wyniki tych badan są logiczne, jeśli się wgłębić w istotę nowotworów i tego, co robi ze skórą laser frakcyjny.
Nowotwór tworzy się z pojedynczej komórki, nad którą organizm traci kontrolę. Ta komórka zaczyna się dzielić, produkować różne „substancje”, oddziaływać lokalnie na tkankę, powodując, że mechanizmy obronne przestają działać i organizm zaczyna stopniowo tracić kontrolę.
Ona nie zabija od razu, tylko w etapach. Trochę mi to przypomina zwierzęta, np. pająki, które najpierw paraliżują ofiarę (jad paraliżujący jednocześnie rozpoczyna proces trawienia zdobyczy), a potem dopiero ją zjadają.
Organizm jest złożony. Ma biliony komórek. Te komórki są ciągle aktywne, żyją, pracują, dzielą się i normalne jest, że przy tym procesie mogą pojawić się błędy, a nawet muszą się pojawiać. Ale jest nad tym sprawowana kontrola, która zapobiega rozprzestrzenianiu się i powielaniu błędów Wyobraźmy sobie pożar. Jeśli zapali się ogień, np. olej na patelni, i od razu się zareaguje, ryzyko pożaru zostaje szybko zażegnane – szkody w zasadzie żadne. Kiedy od tego ognia zajmie się zasłona, jest już bardziej niebezpiecznie, ale i to – chociaż już z pewnymi szkodami – można opanować, gaśnicą albo wodą. Kiedy jednak ogień rozprzestrzeni się po całej kuchni, to możliwe, że nie da się uratować nie tylko kuchni, ale i całego mieszkania, i sam ogień jest dużo trudniejszy do ugaszenia.
Organizm jest jak budynek z gaśnicami reagującymi automatycznie na ogniska zapalne. Ale z wiekiem mechanizm przestaje prawidłowo działać.
Wtedy z jednej przegapionej komórki nowotworowej mogą się zrobić dwie, potem cztery, osiem, sto, tysiąc, i zaczynają one współdziałać jako „ciało obce, albo pasożyt” w celu zniszczenia organizmu (z ich punktu widzenia w celu utrzymania życia – ale… ich życia).
Jak skóra traci wydolność
Kiedy te mechanizmy i dlaczego stają się niewydolne? Nie ma jednej jedynej przyczyny. Z wiekiem skóra (czy jakakolwiek inna tkanka) się starzeje, zwiększając ryzyko, że automatyczne „gaśnice” nie zadziałają na czas. Starzenie się i osłabianie mechanizmów obronnych skóry działa na 3 sposoby. Po pierwsze skóra cieńczeje (bo mniej kolagenu i kwasu hialuronowego), a przez to czynniki ryzyka, typu promieniowanie UW, działają mocniej. Po drugie – komórki w starzejącej się skórze działają słabiej, są jakby „nie w formie”, co także osłabia cały mechanizm obronny. I wreszcie – z wiekiem słabiej działa układ immunologiczny.
Połączenie tych mechanizmów sprawia, że zwiększa się ryzyko „przegapienia uszkodzonych komórek”, rozwoju raka skóry, podstawnokomórkowego i kolczystokomórkowego, a szerzej każdego innego.
Laser frakcyjny nie tylko odmładza
Jak się ma to do lasera? Gdy robimy zabiegi laserem frakcyjnym, odmładzamy skórę. Co ważne prawdziwie odmładzamy, a nie pseudo odmładzamy (bo to słowo jest od paru lat modne i podczepiane pod wiele zabiegów upiększających). Skóra staje się grubsza (więc lepiej chroni przed UV), komórki produkują więcej kwasu hialuronowego i kolagenu, poprawia się całe mikrośrodowisko skóry. Także cały układ immunologiczny lepiej funkcjonuje, bo został do tego zmuszony celowo wywołanym poparzeniem skóry przez laser. Zabieg laserem frakcyjnym wykonujemy po to, by odmłodzić skórę, a okazuje się, że jego efektem ubocznym może być ochrona przed rozwojem nowotworów skóry.
Badania plus logika
Cieszę się z tych badań, bo sam mimo podejrzeń, że tak może być (że laser dobroczynnie, protekcyjnie wpływa na skórę, a nie tylko odmładzająco), nie ośmieliłbym się o tym mówić głośno, to brzmi zbyt kontrowersyjnie. Odmłodzenie skóry to nie jest tylko usunięcie zmarszczek, ale poprawa funkcjonowania skóry, co przekłada się na aspekty zdrowotne. Podkreślę, że przy tej liczbie badań, wyniki są prawdopodobne, ale nie są pewne. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę te same wyniki i logikę myślenia wynikającą z fizjologii działania tkanek, to jest to mocno uprawdopodobnione. Na sto procent natomiast osoby, które myślały w drugą stronę, że laser frakcyjny szkodzi, że komórki mogą mutować pod wypływem takich zabiegów, mogą teraz te opowieści włożyć między bajki.
Oczywiste i kontrowersyjne
Jakie to ma praktyczne przełożenie?
1. Laser frakcyjny możemy wykorzystywać nie tylko do odmładzania, ale też do poprawy zdrowia, skoro ma zmniejszyć ryzyko nowotworu.
2. Chcę podkreślić, że laser frakcyjny NIE JEST sposobem na leczenie nowotworów skóry, on działa jedynie profilaktycznie/ochronnie, ale to bardzo wdzięczna profilaktyka, skoro poprawia urodę.
3. Twarz, szyja, dekolt, dłonie – te 4 okolice są najbardziej narażone na promieniowanie i nowotwory skóry tam się pojawiają częściej. Jest to spójne z tym, jak starzeje się skóra i tym, że odmładzające zabiegi laserem frakcyjnym wykonywane są właśnie na te okolice najczęściej. Nie ma więc sensu robić profilaktycznie zabiegów na plecy, uda czy łydki, chociaż oczywiście można.
4. Zaznaczę, że ostatni punkt może się wydawać kontrowersyjny. Ale czy w świetle opisanych wyżej badań nie należałoby u ludzi o wysokim ryzyku raka skóry (przy czym, podkreślę jeszcze raz, nie czerniaka, tylko raka podstawnokomórkowego i kolczystokomórkowego) robić takich zabiegów? A u ludzi, którzy taki nowotwór przeszli, tym bardziej, aby zapobiec nawrotowi?
Ale, z drugiej strony bardzo przestrzegam przed wypaczeniem tej idei. Takie zabiegi wymagają uważności, a praktyka pokazuje, że jak coś w medycynie estetycznej staje się modne albo można żerować na nadziei ludzi, że ich to uchroni od choroby, to może dojść do bardzo dużych nadużyć.
Nie każdy laser i nie u każdego
Ja osobiście bardzo się cieszę z tych wieści, bo jestem wielki fanem laserów i medycyny regeneracyjnej (tej prawdziwej, związanej z używaniem sprzętu, a nie tej reklamowanej w kontekście wstrzykiwanie różnych substancji) i mam kolejny argument, by ją stosować. A laser frakcyjny ablacyjny lubię szczególnie, o czym każdy czytelnik mojego bloga chyba wie najlepiej. Na koniec jeszcze tylko chcę przypomnieć, że laser fakcyjny jest zbiegiem inwazyjnym, mocno uszkadzającym skórę, i daje super efekty, ale nie może być wykonywany przypadkowym sprzętem, przez przypadkową osobę. Bo można zrobić nim krzywdę, nie tą związaną z nowotworem, ale z „popsuciem” estetyki skóry, czyli efektem odwrotnym niż jej odmłodzenie.
A poniżej, dla ciekawych, linki do wspomnianych artykułów:
https://journals.lww.com/dermatologicsurgery/abstract/2023/02000/nonablative_fractional_laser_treatment_is.7.aspx
https://onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1002/lsm.23613