Marek Wasiluk
 

Covid a powikłania po kwasie hialuronowym? Zaskakujące odkrycie!

Chociaż czytelnicy bloga znają mnie głównie jako lekarza medycyny estetycznej, to czasami przypominam, że od dwudziestu lat zajmuję się też metodologią badań, w tym także nad szczepionkami. Od czasów pandemii moja druga firma Clinmark prowadzi też badania nad lekami na COVID-19. Nic więc dziwnego, że zgłębiam temat wirusa SARS-coV-2 od różnych stron, a kilka miesięcy temu po raz pierwszy zauważyłem osobiście jego wpływ na niektóre powikłania po zabiegach medycyny estetycznej (dokładnie po kwasie hialuronowym), chociaż pierwsze doniesienia na ten temat pojawiły się już ponad rok temu (ale były dosyć mocno wyciszane).

Wnikliwie więc obserwowałem przez ostatnie miesiące te przypadki, sprawdzałem, czy inni lekarze mają podobne i czy pojawiają się na ten temat publikacje w branżowych bazach i czasopismach, i mogę już podsumować mój stan wiedzy na ten temat na dziś. Od razu też uprzedzam, że celem tekstu nie jest w żadnym przypadku zniechęcenie do szczepień czy zniechęcenie do korzystania z zabiegów kwasem hialuronowym, ale uświadomienie, że mogą się pojawić pewne interakcje. Warto więc wiedzieć, jak na nie reagować.

Wrogie przejęcie, czyli jak działa wirus

Dla przypomnienia, wirus to maleńkie cząsteczki kwasu nukleinowego z pomocniczymi białkami, które działają jak trojan – wnikają do komórek. Można powiedzieć, że wirus jest pasożytem – nie przetrwa sam, potrzebuje do swojego istnienia komórek (tak jak. np. tasiemiec potrzebuje naszego układu pokarmowego, żeby przeżyć). Od innych pasożytów różni się tym, że żeruje na komórce, i umownie mówimy, że jest martwy.
Ponieważ koronawirus SARS-coV-2 potrzebuje do funkcjonowania naszych komórek – musi otworzyć do nich przejście (na zasadzie klucza i zamka), by do nich wniknąć. Wirus w naszym organizmie, np. w gardle czy na skórze, jest nieszkodliwy, dopóki nie dostanie się do komórki.

Komórki jednak są inteligentne i nie przepuszczają byle czego z zewnątrz. Dlatego wirus oszukuje, udaje coś innego. Posiada specjalne białka, które są „kluczem” do komórek. Wirus szuka komórek z konkretnymi receptorami (strukturami białkowymi) i gdy je znajduje, to tak jakby znalazł zamek do swojego klucza – przenika przez nie do wnętrza komórki. Po wniknięciu przejmuje kontrolę nad komórką, przestawia jej metabolizm i komórka nie produkuje już tego, do czego powstała, ale kopie wirusa. Gdy tych kopii jest już bardzo dużo, komórka rozpada się i wirus się rozprzestrzenia, szukając kolejnych komórka do zaatakowania.

Ważne jest też to, że nasz układ immunologiczny nie widzi za bardzo namnażających się w komórkach wirusów, dopiero dostrzega je po uwolnieniu, gdy jest ich dużo. Następuje wtedy gwałtowna reakcja, bo układ immunologiczny orientuje się, że ma pasożyta i uruchamia swoje siły do obrony i niszczenia wirusa, a czasem też przy okazji struktury naszego ciała. Wiedza o tym mechanizmie jest ważna dla zrozumienia tego, co będzie dalej.

Wirus jak złodziej, czyli klucz i zamek

Wirus SARS-coV-2 ma więc klucz (albo nawet bardziej wytrych) – jest nim białko S (białko S kolca / ang. spike protein), a zamkiem jest receptor ACE2 w błonie komórkach.

Gdy wirus napotka komórkę z tym receptorem, to za pomocą białka S przyczepia się do niej i wskutek interakcji między nimi wnika do środka. Receptory ACE2 posiadają tylko niektóre komórki. Istotne jest to, że dużo takich receptorów mają komórki układu oddechowego (dlatego koronawirus atakuje płuca), ale też np. tkanka tłuszczowa (stąd osoby otyłe są w grupie ryzyka), komórki układu pokarmowego.

Wirus działa na ślepo, krąży po organizmie i szuka komórek z receptorami. Trochę jak złodziej, który jedzie przez miasto i wypatruje otwartych okien, żeby się włamać. Wirus może więc zaatakować układ oddechowy, a potem namnożony płynąć z krwią po całym organizmie i szukać komórek z receptorami w innych miejscach. Ponieważ tkanka tłuszczowa (szczególnie podskórna) ma dużo receptorów, u osób z problemem otyłości, choroba przebiega ostrzej.
Receptory ACE2 znajdują się też na keratynocyty, które tworzą naskórek, oraz fibroblastach, tworzących skórę właściwą. I ta informacja przybliża nas do powiązań koronawirusa z kwasem hialuronowym.

Co ma wirus do kwasu hialuronowego?

Zacznijmy od szczepionki. Zawiera ona albo czyste białko S albo cząsteczki kwasu mRNA ( „sztuczny wirus”, który wymusza wytworzenie tego białka przez komórki).
W procesie tworzenia szczepionki przeciw COVID-19, firmy wykryły i zbadały, że po pierwsze, za pomocą tego białka wirus wnika do komórki, po drugie, że białko to jest częścią charakterystyczną wirusa i po nim można go rozpoznać, a po trzecie nie mutuje za bardzo (bo gdyby tak się stało, wirus by nie wniknął do komórki), więc to białko jest dobrym „znacznikiem” wirusa dla układu immunologicznego.

Wszystkie szczepionki są więc oparte o to, by białko S dostarczyć do organizmu lub by dostarczyć coś, co spowoduje, że organizm je sam wyprodukuje. To właśnie ono wywołuje reakcję immunologiczną, gdyż jest ciałem obcym.

Białko S ze szczepionek też będzie się wiązało z receptorami komórek ACE2, tyle tylko, że nie powoduje produkcji wirusa. Wywołuje natomiast stan zapalny, krótkotrwały, ale gwałtowny, żeby pobudzić układ immunologiczny do produkcji przeciwciał, które niszczą białko i dzięki którym organizm uzyskuje odporność.
Ale jak się to ma do zapowiedzianego w tytule kwasu hialuronowego?

Już na samym początku epidemii zauważono pojedyncze przypadki, gdy covid prowadził do reakcji alergicznych (grudki, stan zapalny) u osób, które miały wcześniej (kilka dni, tygodni lub nawet miesięcy) podany kwas hialuronowy, w tych właśnie miejscach, gdzie został on zaaplikowany (w ustach, bruzdach, itp.).

Gdy po raz pierwszy pojawiły się na ten temat informacje i pojedyncze publikacje w PubMed (jest to światowa baza publikacji z zakresu medycyny, z której na bieżąco czerpię wiedzę o najnowszych badaniach i doniesieniach z mojej branży) zastanawiano się, czy to naprawdę możliwe, by istniał związek między covidem a kwasem hialuronowym, czy była to przypadkowa zbieżność.
Ponieważ jednak do mnie trafia sporo osób z powikłaniami, a dodatkowo zaczęła wzrastać liczba powikłań dziwnych, gdzie reakcja alergiczna była późna i jednocześnie leczenie bardziej oporne niż zwykle, zacząłem kojarzyć je z tamtymi publikacjami. W ciągu ostatnich 3-4 miesięcy miałem kilka tego typu powikłań. Zacząłem więc intensywniej szukać informacji w PubMed i innych źródłach, żeby zweryfikować swoje obserwacje.

W ubiegłym roku te pierwsze doniesienia były jeszcze ostrożne, ale teraz już ewidentnie widać, że ten związek istnieje, czyli, że u osób, które przeszły covid lub były szczepione, a zarazem miały podany wcześniej kwas hialuronowy, istnieje ryzyko reakcji „nietolerancji” wypełniacza w postaci preparatów kwasu hialuronowego, nawet podanego długo przed szczepienie czy przechorowaniem COVID.

Ponieważ miałem kilka pacjentek, które korzystały z zabiegów kwasem hialuronowym od lat i nigdy nic się nie działo złego, a teraz pojawiły się z powikłaniami, pytałem dokładnie, jaki kwas stosowały, kiedy go miały podane (bo to były nie moje pacjentki). Za każdym razem odpowiedź była jednoznaczna. Stale ten sam preparat, wielokrotnie podawany, nigdy nic się nie działo. Zacząłem dopytywać czy były szczepione lub przechodziły covid, i odpowiedź była twierdząca. Miałem 5 takich przypadków w krótkim czasie.

Wytłumaczę w jakim mechanizmie to się dzieje.

Nadreaktywność układu immunologicznego

Tak, jak napisałem wcześniej, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z wirusem czy szczepionką, wniknięcie do komórki następuje przez receptory. Najwięcej komórek z receptorami kompatybilnymi z wirusem SARS-CoV-2 jest w układzie oddechowym i tkance tłuszczowej. Są też one w komórkach skóry. Wirus czy szczepionka wywołują reakcję prozapalną w miejscu, gdzie jest go dużo. A jest go dużo tam, gdzie są komórki, które maja receptory do wniknięcia do nich, wyprodukowania czy to ogromnej ilości cząstek wirusa czy białka S, i potem uwolnienia. I ta reakcja zapalna jest najsilniejsza właśnie w tych miejscach, bo tam „zagęszczenie” wirusa jest duże.

Wiadomo, że jeśli mamy jakikolwiek implant w ciele (a kwas hialuronowy jest implantem) to jest on biozgodny w danych warunkach „normalnego” funkcjonowania organizmu. Ale podrażniony układ immunologiczny i lokalne mechanizmy aktywowania stanu zapalnego mogą spowodować, że układ immunologiczny zacznie działać nadreaktywnie i będzie rozpoznawał jako obce to, co wcześniej traktował jak swoje. Czyli np. wcześniej nie reagował na preparat kwasu hialuronowego, a teraz zacznie.

Co ciekawe, ryzyko jest takie samo, niezależnie od tego, czy to pobudzenie układu nastąpi wskutek wirusa (przechorowania) czy szczepionki. A nawet powiedziałbym, ze wskazaniem na szczepionkę (chyba że ktoś akurat przechodzi covid ciężko). Wynika to z tego, że w przypadku szczepionki stężenie białka S jest bardzo wysokie.

Możemy sobie wyobrazić to w ten sposób, że mamy bombę, która pobudza mocno układ immunologiczny, a skutkiem ubocznym tego jest atak na implant kwasu hialuronowego.

Wnioski dla pacjentów i lekarzy

Piszę o tym, aby lekarze i pacjenci mieli tego świadomość, i wiedzieli, jak reagować w takich sytuacjach. Bo terapia jest bardziej złożona. Wiadomo, że standardowo trzeba rozpuścić kwas i podać leki na stany zapalne. Ale dodatkowo podaję też leki, które mają działać w mechanizmie blokowania receptora AEC2. I to daje dobre efekty remisji stanu zapalnego.

Jeszcze raz powtórzę, że nie namawiam do nieszczepienia się (bo powikłania, czy posiadanie wypełniaczy, o których piszę, nie są przeciwwskazaniem do szczepień, tak samo jak nie są przeciwwskazaniem do wykonywania zabiegów z HA, i da się je w razie wystąpienia opanować), a tylko do czujności.

Ale też warto tutaj wspomnieć o tym, jak takie ryzyko można zmniejszyć. Odpowiedzi są dwie. Po pierwsze, właśnie w takich sytuacjach wypływa, jakie znaczenie może mieć jakość/czystość podanego wypełniacza na bazie kwasu hialuronowego. Im czystszy, lepszej jakości, tym ryzyko mniejsze. Wiadomo, że na rynku rozpiętość preparatów jest duża, i jakościowa i cenowa. W sytuacja awaryjnych jak covidowa wychodzą różnice. Po drugie, rozsądne ilościowe aplikowanie – nie na siłę, i po dobrej kwalifikacji medycznej.

A jeśli komuś zaczyna się coś robić na twarzy niepokojącego z punktu widzenia estetyki, a ma te dwa czynniki – czyli szczepienie (lub przechorowanie) plus dużo wcześniej podany kwas hialuronowy, niech od razu idzie do osoby kompetentnej, bo te zmiany mogą być właśnie skutkiem ubocznym przechorowania lub szczepienia (z powodu podrażnionego układu immunologicznego).

Niestety, nie da się tego uniknąć. Ale na szczęście nie jest to zjawiskowo masowe. Z PubMedu wynika, że są to, przynajmniej na razie, pojedyncze przypadki. Nie jest to także sytuacja zerojedynkowa, czyli nie u każdego, kto ma kwas i szczepienie (przechorowanie) wystąpi takie powikłanie. Wręcz odwrotnie. Ale, że mogą się zdarzyć, warto mieć tego świadomość. W publikacja Pfizera na temat ich szczepionki, też była wspominana taka możliwość.
Myślę, że w wielu głowach po przeczytaniu powyższego tekstu, pojawią się pytanie – czy korzystać z zabiegów wypełniaczami, czy nie.

Jest kilka czynników, które zwiększają ryzyko powstania takiej sytuacji:
– Najważniejszy to ogólny stan zdrowia i odporności. Im bardziej dbamy o dobre odżywianie, ruch i obniżanie poziomu stresu, tym lepiej dla naszej odporności.
– W grupie ryzyka są osoby, u których występują choroby współistniejące, zwłaszcza o podłożu autoimmunologicznym.
– Czynnikiem ryzyka jest niska jakość kwasu hialuronowego. Powtarzam to od lat, że do zabiegów warto używać HA naprawdę najwyższej jakości. Stopień oczyszczenia kwasu hialuronowego jest różny, w zależności od dystrybutora, więc lepiej nie ryzykować i wybierać sensowne produkty.

Zastanawiające jest to, że powikłania obserwuje się u osób, które miały podany HA, a nie ma ich u osób po biostymulatorach. Biostymulotary swoim działaniem wywołują z założenia stan zapalany, więc jak się na niego nałoży inny stan zapalny, to jego efekt powinien się nasilać, a tak się nie dzieje. Może wynika to stąd, że z biostymulatorów pacjenci korzystają statystycznie rzadziej i raczej są lepiej/ostrożniej medycznie kwalifikowani do zabiegu. A może istnieją jeszcze jakieś mechanizmy, których na razie nie znamy.
Na bieżąco śledzę doniesienia w prasie naukowej, więc z pewnością, gdy pojawią się nowe teorie, powrócę z tym tematem.

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.