W swojej pracy lubię wyzwania. Skomplikowane problemy inspirują mnie do poszukiwania niestandardowych rozwiązań, są wyzwaniem. Zazwyczaj nie są to szybkie i proste terapie, a raczej mozolne, trudne, wymagające myślenia i skojarzonych zabiegów. Ale to właśnie daje mi dużą satysfakcję, rozwija myślenie i sprzyja tworzeniu nowych protokołów zabiegowych. Cieszę się, jeśli jestem w stanie pomóc. Coraz częściej przychodzą do mnie pacjenci, którzy słyszeli, że jestem „lekarzem od trudnych przypadków” i traktują mnie jak ostatnią deskę ratunku.
Często pojawiają się u mnie osoby, które wcześniej korzystały z usług innych gabinetów medycyny estetycznej i kosmetologicznych, ale zabiegi, którym się poddały zamiast poprawy przyniosły znaczne pogłębienie ich problemów, a osoby te zostały pozostawione same sobie z problemem. Rozumiem, że każdy może mieć gorszy dzień, każdemu może coś się nie udać (przyznaję otwarcie, że mnie też czasem się to zdarza), ale nie potrafię zrozumieć, że taki pacjent (który tym bardziej potrzebuje pomocy, bo jego problem estetyczny zamiast zniknąć pogorszył się) zostaje zostawiany sam sobie.
Oto trzy najbardziej drastyczne przykłady z ostatniego czasu:
– pacjentka z bliznami i przebarwieniami nad ustami, których nabawiła się wskutek usuwania wąsika metodą elektrokoagulacji;
– pacjentka z dużymi, brzydkimi bliznami na piersi, które są efektem usuwania rozstępów na biuście peelingiem chemicznym;
– pacjentka z przebarwieniami na całej twarzy, które zawdzięcza laserowi frakcyjnemu (taki zabieg na cała twarz wykonano jej, by zlikwidować kilka niewielkich przebarwień na czole).
Wymieniać mógłbym naprawdę długo.
Według mnie istnieje
7 grzechów głównych
popełnianych w gabinetach medycyny estetycznej:
1) Zła diagnoza pacjenta i tym samym niewłaściwa klasyfikacja do zabiegu.
2) Brak odpowiedniego sprzętu w gabinecie, który nadawałby się do zastosowania na dany problem (niby jest, ale wątpliwej jakości, nieserwisowany, rozkalibrowany)
2) Nieznajomość sprzętu, który się posiada, w związku z tym nieumiejętność wykorzystywania jego możliwości. A także nadmierne zaufanie do tego, co firmy produkujące i dystrybuujące sprzęt oraz preparaty mają do powiedzenia na temat działania i możliwości oraz wskazań terapeutycznych
3) Używania do zabiegów takiego sprzętu i metody, jakim gabinet dysponuje, a nie takiego, jaki byłby w danym przypadku potrzebny. W połączeniu z punktem pierwszym i nie daj Boże punktem drugim gwarantuje kłopoty
4) Brak doświadczenia i wiedzy, postępowanie z problemami estetycznymi według raz wyuczonych schematów
5) Brak obserwacji w czasie zabiegu i po zabiegu (szczególnie jeśli jest potrzebna ich seria) tego, co się dzieje z pacjentem
6) Nadmierna pogoń za zyskiem i wykonywanie zabiegów, do których nie ma się ani odpowiedniego sprzętu ani kwalifikacji.
7) Pozostawienie pacjenta, u którego wystąpiło powikłanie, samego sobie z problemem, ewentualnie wmawianie, że to nie jest problem i wszystko jest ok
To dlatego jest tyle osób z ustami jak kaczka, „klonów” twarzy wykonanych za pomocą tego samego schematu (typu: wstrzyknę kwas hialuronowy ileś centymetrów od oka czy nosa i dokładnie 0,5 ml czy 1ml, ani mniej ani więcej), problemów po laserach, peelingach, mikrodermoabrazjach i innych zabiegach.
Najczęstszym powikłaniem z jakim do mnie przychodzą pacjentki z innych gabinetów to przebarwienia, które są głównym powikłaniem po zabiegach kosmetycznych i medycyny estetycznej. To dlatego, że zabiegi są coraz intensywniejsze przez co bardzo mocno pobudzają skórę. Nigdy nie da się w stu procentach wyeliminować ryzyka pojawienia się przebarwienia, ale do lekarza (czy kosmetolożki i kosmetyczki) należy takie postępowanie, by to ryzyko zminimalizować oraz stosowanie odpowiednich, skutecznych i bezpiecznych metod ich usuwania, jeśli się już pojawiły.
Kilka dni temu przyszła do mnie pacjentka, której przypadek mocno mnie poruszył. Przestały mnie już dziwić przebarwienia po zabiegach mikrodermabrazji wykonywanych przez kosmetyczki. Ale u tej pacjentki przebarwienia się nasiliły wskutek zabiegów wykonanych przez certyfikowanego lekarza medycyny estetycznej w gabinecie, który funkcjonuje od kilka lat na rynku, bardzo mocno się promuje, chwali się certyfikatami typu przyjazna firma, a nawet był obecny w jednym z telewizyjnych programów urodowych. Jednym słowem można byłoby przypuszczać, że klientka idąc do niego, oddaje się w profesjonalne ręce. I znowu – odnosząc się do tego co wcześniej napisałem – nie chodzi mi o fakt wystąpienia jakiegoś powikłania po zabiegu, bo to się może zdarzyć.
Pacjentka trafiła do tego gabinetu, bo zaobserwowała u siebie przebarwienia wokół oczu. Uaktywniły się one wskutek słońca, ale miały podłoże hormonalne. Wiadomo, że w takich przypadkach trzeba postępować z wyczuciem i nie spieszyć się z intensywnością zabiegów. Odpowiedni byłby zabieg laserem bromkowo-miedziowy i warto byłoby włączyć do terapii laser Q-Swich mogący pracować w odpowiednim trybie na trudne przebarwienia. Tymczasem pacjentce najpierw wykonano zabieg laserem frakcyjnym ablacyjnym Fotona. Nie mogę się nadziwić, że ciągle traktuje się laser frakcyjny jako narzędzie do usuwania przebarwień. Nie wiem, czy to efekt niewiedzy, braku właściwego sprzętu, czy nadmiernego zaufania do firm, które lasery frakcyjne sprzedają. Bo przecież – będę to powtarzał do znudzenia – laser frakcyjny nie jest urządzeniem do usuwania przebarwień. Jeśli w trakcie zabiegów liftingujących czy odświeżających skórę nastąpi zmniejszenia przebarwień to zawsze trzeba to traktować jako efekt uboczny. Używanie lasera frakcyjnego celowe – jako lasera do przebarwień jest niewłaściwe, świadczy o niewiedzy. Dodatkowo skóra, która ma hormonalne skłonności do przebarwień tym bardziej nie lubi mocnych zabiegów, bo one sprawiają, że staje się mocno nadreaktywna i w miejsce usuniętego przebarwienia pojawiają się nowe, często ciemniejsze. Używanie zatem w takiej sytuacji mocnego lasera ablacyjnego to prosta droga do pogorszenia stanu skóry. Nawet jeśli wydaje się bezpośrednio po zabiegu, że laser zadziałał i pozbyliśmy się przebarwienia, to bardzo szybko pojawią się nowe, mimo stosowania kremów z filtrami i nie eksponowania skóry na słońce. Tak właśnie się stało u tej pacjentki.
Kiedy następnym razem pojawiła się w tym samym gabinecie dowiedziała się, że tym razem zabieg będzie przeprowadzony laserem frakcyjnym nieablacyjnym Palomar. Także ten laser nie nadaje się do usuwania przebarwień. Ale jeszcze bardziej niepokojące jest to, że przyczyną takiego wyboru nie była zdiagnozowana potrzeba pacjentki, ale to, że gabinet akurat taki sprzęt dostał do testowania od jego dystrybutora. Raczej nie znał więc jeszcze tego sprzętu, nie wiedział jakich parametrów użyć, jakich efektów i powikłań się spodziewać. Zapewne opierano się na uniwersalnych tabelkach z instrukcji obsługi i tym, co powiedział dystrybutor sprzętu.
Jednym słowem (moim zdaniem) – najpierw była zła diagnoza (za którą poszło złe dopasowanie narzędzia do problemu), a potem wykonanie zabiegu nie takim sprzętem, jaki należało, a takim, jaki akurat był pod ręką.
W efekcie czeka mnie kilka, jeśli nie kilkanaście, tygodni naprawiania cudzej ignorancji i niefrasobliwości.
CHDE | 2014/03/10
|
Poruszający artykuł. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że zwykli ludzie, nieposiadający żadnej wiedzy w tej tematyce, powierzają swoje ciała w ręce “doświadczonych” “fachowców”, którzy zamiast pomagać, w efekcie działają na niekorzyść pacjenta…
Marek Wasiluk | 2014/03/21
|
Niestety tak czasem bywa, a medycyna estetyczna jest szczególnie narażona na takie praktyki. Dlatego staram się choć trochę wyjaśniać rożne zagadnienia, aby pacjentom łatwiej odnosić się to tego, co się pisze o różnych zabiegach czy metodach. Pozdrawiam. Marek Wasiluk
anka | 2014/03/27
|
Świetny artykuł,dobrze że ktoś piszę o takich sprawach, bo może to ustrzeże wielu ludzi przed takimi praktykami lekarzy…
Marek Wasiluk | 2014/04/07
|
Dziekuje, Staram się pisać celowo o różnych rzeczach, aby pacjenci mieli możliwość przekrojowego spojrzenia na zagadnienia związane z medycyną estetyczną (na miarę mojej wiedzy i doświadczenia).
jesttempo | 2014/04/03
|
Jestem przekonana co do chirurgii plastycznej, Miałam operowany nos i piersi i efekty są świetne i rozważając usunięcie kolejnego problemu, tym razem spowodowanego starzeniem się skóry (mam 40 lat), zastanawiam się nad małym liftingiem. Z tym, że nie jestem przekonana co do tego, czy to właściwy dla mnie czas na tak inwazyjny zabieg.
Lubię medycynę estetyczną, ale jednocześnie się jej boję. Właśnie z powodów wymienionych w tekście. Obecnie poszukuję zabiegu, który poprawiłby napięcie skóry miedzy brwiami i całego czoła. Nie mam zmarszczek i przebarwień. Obejrzałam na you tube filmik o smart lifcie. Może ten zabieg, byłby dla mnie najwłaściwszy? Nie lubię wyrzucać pieniędzy w błoto i dlatego zastanawiam się, jaki efekt przyniósł ten zabieg u tej konkretnej Pani z filmiku?
Pozdrawiam. Jesttempo – http://jesttempo.bloog.pl/ Prawdziwa historia. Blog o moich operacjach plastycznych.
Marek Wasiluk | 2014/04/07
|
Być może Smartlifting byłby dobry, chociaż okolica pomiędzy łukami brwiowymi jest dosyć trudna. Bez zobaczenia na żywo nie mogę powiedzieć. Pozdrawiam. Marek Wasiluk
Red | 2014/04/03
|
Dodałby zdecydowanie punkt 8 – brak współpracy z gabinetami kosmetycznymi.
Może na początek skończyć wojnę pomiędzy gabinetami kosmetycznymi i lekarzami medycyny estetycznej i zaprosić ich do satysfakcjonującej obydwie strony współpracy. Roboty dla każdego wystarczy, bo jest jej na rynku aż nadto. Psucie krwi i zniechęcania kobiet do zabiegów zarówno w gabinetach kosmetycznych jak i klinikach medycyny estetycznej przynosi wszystkich bardzo duże straty. Negatywny marketing to największy i najbardziej skuteczny hamulcowy w każdej branży. Matematyka, statystyka, psychologia i marketing dawno odkryły, że współpraca jest zawsze dużo ciekawsza i bardziej korzystna aniżeli walka. Kilka lat temu czasopismo Cabines zorganizowało kongres, którego tematem przewodnim była współpraca kosmetyczki z chirurgiem estetycznym, dermatologiem i onkologiem, jego uczestnicy – zarówno kosmetyczki jak i kosmetolodzy i wykładowcy byli oczarowani tematyką i wiedzą, która została przekazana podczas wykładów. Wiem że po tym kongresie kilka gabinetów rozpoczęło współpracę z lekarzami. Na 120 uczestników ( 102 stanowiły właścicielki i pracownice salonów kosmetycznych) ponad 96% chętnie pogłębiałoby wiedzę na ten temat. To wyniki ankiety, którą zrobiono po imprezie. Impreza nie była dochodowa i nie doczekała się kolejnych edycji z powodu braku chętnych do jej współfinansowania. Szkoda bo tego typu imprezy mogłyby przynosi wiele korzyści zarówno branży medycznej jak i kosmetycznej. Pamiętajmy, że statystycznie to właśnie kosmetyczki są dla wielu kobiet ważnym ciałem doradczym.
Marek Wasiluk | 2014/04/07
|
Zgadzam się, że za dobrej współpracy nie ma, ale ten temat jest dosyć złożony. Wynika z rożnych przyczyn i może będzie warto kiedyś napisać szerzej o tym. Ogólnie cały rynek medycyny estetycznej i kosmetologii to “dziki zachód”, a spowodowane jest to głównie wizją łatwego zarobku i”nieświadomych” klientów, których można zmanipulować, pewną bezkarnością oraz brakiem wiedzy (to wynika w pewnym sensie z opinii łatwego zarobku, co przyciąga szereg przypadkowych i nastawionych na zysk bez wysiłku osób). Niestety, aby dobrze wykonywać pracę trzeba mieć kompetencje, chęci, wyposażenie i wiedzę oraz myśleć, a tego brakuje. Niedaleko szukając wczoraj przyszła do mnie pacjentka, która wydała gdzieś na walkę z cellulitem i luźną skórą kilka tysięcy złotych. Tyle, że zabiegi nijak się nie miały do stanu klinicznego pacjentki, czyli były niewłaściwie dobrane. Jaki jest efekt wiadomo niestety. Pozdrawiam. Marek Wasiluk
Nataaa | 2014/04/29
|
Witam, nawiązująć do powyższego tematu chciałabym zapytać jakie są możliwości zwalczenia problemu, jakim jest powstałe po zabiegu depilacji IPL-em przebarwienie właśnie nad ustami. Niestety trafiłam na gabinet, który mi taki problem zgotował 🙁 przebarwienie nasila się w okresie wakacyjnym mimo stosowania ochrony, w zimie blednie ale nie znika całkowicie… Czy jest ryzyko, że zabieg usunięcia przebarwienie spowoduje jeszcze gorsze skutki? Pozdrawiam i będę bardzo wdzięczna za odpowiedź
Marek Wasiluk | 2014/05/06
|
Takie przebarwienia są do usunięcia, ale raczej nie 1 zabiegiem. Nie wiem dokładnie jak nasilone jest to przebarwienie i trudno jest mi precyzyjniej napisać. Pozdrawiam. Marek Wasiluk
vika11 | 2014/05/14
|
Witam,
4 lata temu mialam usuwaną zmarszczkę tzw. “lwią” kwasem hialuronowym. Przez te 4 lata odczuwalam ból w tym miejscu, niekiedy dosyć intensywny. Myslalam, ze to tak ma być, ze nie jest to nic niepokojącego. W koncu robil mi to lekarz dermatolog, z doświadczeniem. W tej chwili miejsce między brwiami zaczyna mi bardzo mocno puchnąć, robi sie twarde i bardzo boli. Bylam u tego lekarza a on przepisal mi jakis Cetigran, zalecil oklady z kwasu bornego i smarowanie maścią Cutivate. Nie wspomnial nawet, ze trzeba to może jakos rozpuscic.
Zastanawiam się, czy to jest mozliwe po 4 latach od zabiegu zeby wystąpily teraz powiklania ? Czy moglabym prosić Pana Doktora o odpowiedź ?
Marek Wasiluk | 2014/05/21
|
To jest trochę dziwne, po 4 latach nie ma śladu po kwasie hialuronowym. Być może w trakcie zabiegu coś się zadziało/uszkodziło, a teraz problem się nasilił, ale trudno jest mi jednoznacznie stwierdzić. Mogę jedynie powiedzieć, że okolica lwiej zmarszczki to dosyć niewdzięczne miejsce na wypełnianie kwasem hialuronowych – trudno jest o idealny efekt i właśnie w tej okolicy występuje najwięcej powikłań. Tyle, że takie powikłania pojawia się zwykle szybko po zabiegu, ewentualnie kilka miesięcy po. Ja osobiście staram się Pacjentów przekonać do innych innych metod poprawy lwiej zmarszczki. Pozdrawiam. Marek Wasiluk
Kasia b | 2014/06/04
|
Co Pan by polecil na pozbycie sie raz na zawsze dlugich jasnych wlosow na twarzy? Mam straszne wasy i brode wstyd mi wychodzic na slonce, poniewaz swieca sie okropnie…Szukam skutecznej metody,myslalam wlasnie,ze elektrokoagulacja bedzie strzalem w dziesiatke,lecz z tego co wyczytalam to troche sie zniechecilam…juz mam dosyc,prosze o pomoc.Jestem 24 letnia blondynka,wybor co do pozbycia sie jasnych wloskow jest znikomy,niestety……
Marek Wasiluk | 2014/06/11
|
Jasne włosy są kłopotliwe, jeśli są one do tego cieniutkie to tym bardziej i może nic nie dać się zrobić. Zapraszam do siebie, mogę jeszcze obejrzeć na żywo, jak to wygląda i powiedzieć co się da zrobić. Pozdrawiam. Marek Wasiluk
Natalia | 2014/06/19
|
Witam, mam pytanie czy po zabiegach laserowego usuwania przebarwień na twarzy lub IPL nigdy już nie wolno się opalać, czy delikatna ekspozycja na słońcu nie zaszkodzi? Pozdrawiam i będę wdzięczna za odpowiedź
Marek Wasiluk | 2014/07/04
|
Przez kilka tygodni po zabiegu nie wolno się opalać, później oczywiście można normalnie.
Pingback:Grzechy pacjentów | dr Marek Wasiluk | 2014/06/25
|
kasia | 2015/06/15
|
Niestety y także należę do niechlujnie grona ofiar zabiegów kosmetycznych w skutek czego 3 lata walczę z przebarwieniami na twarzy j tory, niestety,nie kryje juz żaden podkład.Pod koniec sierpnia mam zamiar odwiedzić Doktora i pozbyć się problemu raz na zawsze.Pozdrawiam i do zobaczenia
Marek Wasiluk | 2015/08/10
|
Bardzo współczuję problemu. Mam nadzieję, że nie jest aż tak źle i da się przebarwienie usunąć. Pozdrawiam. Marek Wasiluk
darka | 2015/11/05
|
Czy po laserowym usunięcu przebarwień pohormonalnych można normalnie korzystać ze słońca i czy można się opalać trochę?
Marek Wasiluk | 2015/11/30
|
Jak wspomniałem trzeba uważać, ale trochę można, szczególnie, jak nie ma czynników predysponujących do nawrotu. Pozdrawiam. Marek Wasiluk
Ania | 2019/03/19
|
Witam,
Ja po laserowym usuwaniu przebarwień laserem Co2 mam ciemne plamy. Minęły 3 m-ce. Dermatolog powiedziała, że moje plamy dopigmentowały i tak się zdarza. Mam przez miesiąc smarować Acne -Derem i jak to nie pomoże to kolejny zabieg. Jaki zabieg zastosować aby się pozbyć tych zmian?
ania | 2019/03/19
|
Chciałabym dodać do mojego postu wyżej, że kolejny proponowany zabieg przez moją dermatolog byłby to laser picosure. Czy ten laser może pomóc?