Trafiła do mnie ostatnio pacjentka z ekstremalnym powikłaniem po kwasie polimlekowym. To prowadzi mnie do stwierdzenia, że szykuje się nowy trend w medycynie estetycznej – plastikowe twarze.
Renesans kwasu polimlekowego równa się zwiększone ryzyko powikłań
Kiedy pisałem, że wchodzą na rynek nowe produkty kwasu polimlekowego i zaczyna się renesans tego preparatu, podkreślałem kilka razy, że obawiam się w związku z tym wysypu powikłań, szczególnie tych natury estetycznej. Nie dlatego, że preparat jest zły, bo jest przeciwnie – kwas polimlekowy zasługuje na ważne miejsce w medycynie estetycznej – ale ze względu na jego specyfikę i techniki podawania inne niż te, do których lekarze są przyzwyczajeni przez stosowanie innych wypełniaczy.
Wspominałem też wtedy, że panuje ogromny rozstrzał między lekarzami, którzy mają duże doświadczenie w stosowaniu kwasu polimlekowego, bo używają go już od dawna (tak jak ja), a lekarzami, którzy dopiero się go uczą. I nie ma nic pośrodku. NIC. Do tego, wraz z nowymi preparatami, wchodzi potrzeba producentów i dystrybutorów, by znaleźć im nowe rynki zbytu, stąd próba zastosowań zbędnych i ryzykownych, np. zalecanie kwasu polimlekowego do stosowania pod oczy.
Pisałem o tym TUTAJ:
Trendy w medycynie estetycznej 2023
Na skutki nie musiałem czekać długo. Rzeczywiście coraz więcej trafia do mnie osób z powikłaniami po kwasie polimlekowym. Przy czym głównie po podaniu pod oczy, tak jak się spodziewałam. Ale nie tylko, a ostatni przypadek wskazuje na pojawianie się nowego trendu – plastikowe twarze.
Powikłanie po kwasie polimlekowym: „plastikowy policzek” i grudy pod oczami. Jak to wygląda
Pacjentka przyjechała do mnie z daleka, ze wschodniego krańca Polski. Miała podany kwas polimlekowy dwa razy pod oczy (dolna powieka i okolice) i dwa razy w policzki. Do mnie przyjechała z problemem wizualnym i czynnościowym. Ten pierwszy to grudy pod oczami, a drugi to plastikowy policzek (jeden całkiem, jeden częściowo; w ten pierwszy zostało podane więcej preparatu).
Grudy pod oczami, wielkości fasoli, są mniej widoczne niż w rzeczywistości, bo część wystaje na zewnątrz, a reszta jest schowana w głębi oczodołu. Co do plastikowego policzka, to wizualnie nie jest ten defekt widoczny, wyczuwalny jest natomiast w dotyku. Na powierzchni ok. 4×4 cm kobieta ma policzki twarde jak plastikowa płytka. I ten fragment policzka w ogóle się nie rusza.
Pacjentka pojawiła się u mnie z nadzieją, że odwrócę skutki działania zabiegu. Zanim napiszę, co się mogło zadziałać, że do takich efektów doszło, i co robić dalej, z przykrością stwierdzam, że zabieg wykonał lekarz. Nie mam pojęcia, czy należał do grupy tych doświadczonych, czy dopiero uczy się kwasu polimlekowego, ale jeśli lekarze mają problemy z tym preparatem, to co dopiero mówić o nie-lekarzach, którzy też po niego sięgają. Więc po raz kolejny przestrzegam. Jeśli jesteś pacjentem, a masz wskazanie do zabiegu kwasem polimlekowym – upewnij się, od jak dawna lekarz go wykonuje, i czy jest to lekarz.
Podkreślam też raz jeszcze, że kwas polimlekowy jest super materiałem w dobrych wskazaniach i w dobrym wykonaniu. Trzeba do niego podchodzić z ostrożnością i pokorą, bo wymaga on odmiennej techniki podawania niż inne wypełniacze.
Zobacz też film na temat powikłań po kwasie polimlekowym:
Powikłanie po kwasie polimlekowym. Dlaczego to się wydarzyło
Dlaczego pojawiło się to powikłanie? Przede wszystkim dlatego, że prawdopodobnie zostało podane zbyt dużo preparatu.
Kwas polimlekowy to silny stymulator kolagenu. Ale nie daje efektu natychmiast, dopiero po kilku miesiącach, bo narastanie kolagenu następuje stopniowo. Dlatego na etapie podawania go w skórę trzeba ten efekt przewidzieć, bazując na wiedzy i własnym doświadczeniu.
Elementami istotnymi w tym przewidywaniu jest doskonała znajomość anatomiczna, ale też wiek pacjenta i jego ogólny stan zdrowia (dlatego bardzo dobra kwalifikacja medyczna jest tak ważna przy tym zabiegu). Na tej podstawie przewiduję, ile preparatu w jakie miejsce podać, jak mocno w danym miejscu i u konkretnego pacjenta będzie to pobudzenie tkanek następować. Przypomina to trochę robienie ciasta przez doświadczonego kucharza, bez przepisu i bez miarki.
I stad się biorą problemy. Z kwasem hialuronowym jest zupełnie inaczej, bo od razu widać efekt wypełnienia i nie ma tutaj zaskoczeń typu, że po paru tygodniach czy miesiącach okaże się, że tkanka narosła nie w tym miejscu i nie w takiej ilości, jak się tego oczekiwało.
Mam taką obserwację, że jak ktoś robi dużo wypełnień kwasem hialuronowym to nie oznacza, że będzie potrafić zrobić dobrze kwasu polimlekowego. Widzę to po klientach, którzy potem trafiają do mnie z powikłaniami. Osobom przyzwyczajonym do wykonywania zabiegów kwasem hialuronowym wydaje się – gdy podają kwas polimlekowy – że dali go za mało. I czasem tak może być rzeczywiście – jak np. pacjent ma niedoczynność tarczycy, to pobudzenie może być za małe. Ale w większości przypadków stopień pobudzenia tkanek jest duży, ale lekarz, robiąc zabieg, tego nie widzi.
Ktoś może wykonać kilkadziesiąt tysięcy zabiegów kwasem hialuronowym i nie zrobi dobrze kwasu polimlekowego (chyba, że naprawdę przestawi swoje myślenie na inne tory), bo tu jest inna technika i filozofia podawania. W drugą stronę to działa tak samo, chociaż jednak łatwiej się przestawić z kwasu polimlekowego na hialuronowy, bo widać efekt wypełniania już w czasie zabiegu.
Przeczytaj koniecznie:
Reaktywacja kwasu polimlekowego – najmocniejszego biostymulatora objętościowego
Zabiegi wykonywane bez wskazań
Istotna jest też technika podania. W przypadku pacjentki, która do mnie trafiła, problemem była zarówno technika podania, jak i niewłaściwa ilość preparatu.
Ale błędem pierwotnym było to, że ta pacjentka nie miała żadnych wskazań estetycznych do podania kwasu polimlekowaego. Nie kwalifikowała się do zabiegu wiekowo (30+, za młoda). Jej policzki – z natury okrągłe – nie wymagały żadnego dodatkowego uwypuklenia. A co do powiek dolnych – podawanie kwasu polimlekowego w te okolice jest niezalecane (wbrew temu, co próbują wmawiać niektórzy dystrybutorzy preparatu).
Pacjentka przyszła do lekarza jedynie z problemem wiotczejącej skóry pod oczami, czyli problemem nadającym się ewidentnie do zabiegu laserowego. Ale lekarz zaproponował jej to, co miał i co jest teraz mocno promowanie – kwas polimlekowy pod oczy. A policzki pojawiły się przy kolejnym zabiegu tylko dlatego, że miały delikatną asymetrię.
Kiedy pacjentka poszła z reklamacją zabiegu, lekarz powiedział, że to nie jest jego wina, że po prostu była jedną na tysiąc pacjentek, która zareagowała za mocno na zabieg. Ale to nie jest prawda. Grudy pod oczami nie zrobiły jej się wskutek nadreaktywności na preparat – po prostu zrobiły się jej od nadmiaru kolagenu, który powstał, bo zostało podane zdecydowanie za dużo kwasu polimlekowego. Podobnie z policzkami – gdyby to była kwestia tylko złej reakcji na preparat, wszędzie ta reakcja byłaby widoczna, a nie tylko w tych miejscach, gdzie zostało go podane za dużo.
Jak cofnąć efekt źle wykonanego zabiegu
Niektóry nieudane efekty tego zabiegu da się skorygować w miarę szybko, inne wymagają długotrwałej pracy. W skrócie – dalsze postępowanie będzie wymagać rozmiękczania, rozpuszczania, rozbijania tkanek, z wykorzystaniem różnych narzędzi i preparatów (m.in. sterydów).
Wizualnie, aby w miarę estetycznie wyglądał obszar pod oczami, da się skorygować wygląd pacjentki dość szybko (kilka miesięcy sensownie wykonywanych zabiegów), aczkolwiek, aby całkiem skorygować nierówności i grudy – to zajmie około roku. Natomiast jeśli chodzi o konsystencję tkanki, to przywrócenie jej do stanu wyjściowego, czyli pozbycie się z policzków „plastiku” to jest zabawa na lata.
W gabinecie, gdzie miała wykonywany zabieg, zaproponowano jej rozwiązanie, które zamiast jej pomóc, jeszcze tylko pogorszyłoby jej stan. I to naprawdę wkurza mnie bardzo, a uważam się za spokojnego człowiek, bo świadczy o powielaniu schematów i braku myślenia. Zaproponowano jej rozgrzewanie tkanki RF mikroigłową. Generalnie zauważyłem, że niemal na każde powikłanie w sposób bezrefleksyjny proponuje się rozgrzewanie tkanek.
To trochę na zasadzie, jakby pacjent przyszedł do mnie ze strupem na nosie i poprosił o rozwiązanie, bo źle ten strup wygląda. A ja kazałbym mu ten strup zdrapać. I świetnie – jak go zdrapie, to nie będzie miała strupa. Przez chwilę. Bo potem zrobi się większy, więc jak przyjdzie ponownie to znowu zaproponuję mu zdrapanie, a każde zdrapanie będzie w rzeczywistości powiększaniem problemu. Tak samo byłoby z RF mikroigłową. Ona tylko pogłębiłaby problem plastikowej skóry.
Obawiam się, że takich powikłań będzie więcej. Pojawiły się ostatnio kolejne cztery firmy na rynku. Dwie są duże i w miarę rzetelne, czyli starają się uświadamiać, jak działa kwas polimlekowy. Ale dwie pozostałe to małe firmy działające na zasadzie umowy z producentami na dystrybucję. Co oznacza, że mają marżę ze sprzedaży, czyli muszę maksymalizować zysk, a więc w jak najkrótszym czasie sprzedać jak najwięcej. Takie firmy dbają głównie o sprzedaż i nie odpowiadają za bezpieczeństwo zabiegów i nieudane efekty wizualne i powikłania.
Noemi | 2023/11/26
|
Brawo – dziekuje za prawde … wiekszosc osob nawet lekarzy probuje nie mowic prawdy ani podawac konkretnych faktow a tylko marketingowe hasla… w zwiazku z tym mam wrazenie ze malo jest rzetelnych lekarzy ktorym mozna zaufac, bo zamiast pomagac to nawet szkodza… i to mnie bardzo zlosci … wiele mlodych dziewczyn przez swoja niewiedze a bezgranicznie ufajac autorytetowi lekarza potem cierpi bo sa powazne powiklania… kiedys bylam w tej pozycji – probowalam dociec co soe konkretnie zadzieje z moja tkanka po wybranym zabiegu i mimo odpowiedzi malo precyzyjnej a powtarzajacej jak mantra hasla marketingowe poddalam sie zabiegowi, dzis wiem i widze ze to byl blad… ale juz za pozno.