Pisząc o powikłaniach po kwasie hialuronowym podejmuję próbę rozwikłania zagadki, dlaczego do nich tak często dochodzi. Od pacjentek, które do mnie trafiają staram się uzyskać informacje, kto podawał jej preparat, jaki, jak rozwijało się powikłanie, po to, by znaleźć dla tych przypadków wspólny mianownik. Bo to, że takich powikłań jest coraz więcej, to fakt. Faktem jest też, że są one coraz częściej nietypowe i że dają coraz późniejsze
To prowadzi do pytań, czy my wiemy całą prawdę o kwasie hialuronowym? Nie mam na myśli kwasu jako związku chemicznego, który jest dobrze rozpoznany, bezpieczny i biozgodny, ale preparat, który jest uzyskiwany w drodze procesu technologicznego i sprzedawany pod nazwą kwas hialuronowy, chociaż kwasu hialuronowego, o czym za chwilę, nie ma w nim tak dużo jak mogłoby się wydawać.
Biozgodny kwas hialuronowy i powikłania? Jak to możliwe?
Pacjenci są zdziwienie, że kwas hialuronowy może dawać powikłania, bo przecież wiadomo, że bezpieczny, biozgodny, itd. Zawsze wtedy tłumaczę, że HA, który podajemy w gabinecie jest produkowany przez… bakterie. Trzeba ten kwas potem z bakterii oczyścić i między innymi od tego stopnia oczyszczenia zależy np. to czy u kogoś pojawi się reakcja alergiczna. Nie jest to alergia na kwas hialuronowy tylko na resztki ścian komórkowych bakterii. Innego typu powikłania mogą się pojawić przy nie dość dobrej aseptyce przy zabiegu. I to wszystko do tej pory było znane, można nawet powiedzieć, że w jakimś stopniu przewidywalne. Był w miarę logiczny podział kwasu na złe i dobre, to znaczy wiadomo było, że są marki, które trzymają dobry poziom i że są preparaty kiepskie oraz produkty no name, o wysokiej skali ryzyka. Zmiana, która nastąpiła najbardziej jest widoczna w tym, że powikłań jest coraz więcej i w tym, że nie są to już reakcje po jednym dniu czy tygodniu, typu biofilm czy ropień, ale że są to reakcje zaskakująco późne. Rekordowy czas, od podania preparatu do powikłania, z jakim miałem do czynienia, to trzy lata! Niestety nie wiem po jakim kwasie, bo to była nie moja pacjentka. W wielu przypadkach powikłań nie jestem w stanie dowiedzieć się, jaki kwas był zastosowany, bo trafiający do mnie pacjenci z powikłaniami zazwyczaj tego nie wiedzą.
Późne powikłania po kwasie hialuronowym, gdy kwasu już… nie ma
Trzy lata. Naturalnie, że pojawia się pytanie, jak to możliwe, skoro kwas hialuronowy rozkłada się dużo wcześniej? Na ogół po pół roku, czasem po roku. Powikłanie, które zatem pojawia się później wydaje się nielogiczne. A jednak.
W takich przypadkach zastanawiam się zawsze, czy to jest powikłanie po kwasie czy nie? I w jaki sposób może ono być powiązane z kwasem, który teoretycznie już dawno został przez skórę wchłonięty. To początek diagnozy, która jest trudna do postawienia, a postępowanie z takimi powikłaniami niezwykle trudne i nie ma na nie jednej metody. Jednym z kroków jest podanie hialuronidazy, co czasem działa, mimo iż kwasu nie powinno być już od dawna. Ale hialuronidaza nie zawsze działa. Skoro są powikłania i skoro są powikłania tak późne, to znaczy, że ktoś mówi nieprawdę.
Wspomniałem na początku, że kwasu hialuronowego w… kwasie hialuronowym nie ma tak wiele, jakby się wydawało. To czego używamy w gabinetach jest preparat z kwasem hialuronowym, samego HA w 1 mililitrze preparatu jest ok. 20 miligramów, czyli ok. 20%. Zaskakująco mało, prawda? Reszta to są różnego rodzaju dodatki i woda. Wiadomo już, że są resztki bakterii. Wiele razy wspominałem o preparatach chemicznych powodujących sieciowanie kwasu hialuronowego.
Badania nad kwasem hialuronowym. Niepotrzebne?
Nie wiem, czy były robione sensowne metodologicznie badania nad późnym bezpieczeństwem i utrzymywaniem się preparatów kwasu hialuronowego w organizmie. Podejrzewam, że nie za wiele, gdyż HA nie jest sprzedawany jako lek a wyrób medyczny (bo jest wyrobem medycznym), więc wątpię, żeby ktoś robił badania inne niż te dotyczące bezpieczeństwa po podaniu, efektu wizualnego i szybkości wchłaniania. Firmy nie są skłonne do wydawania pieniędzy tam, gdzie nie są do tego przymuszane prawnie, a założę się, że większość pacjentów jest przekonana, że preparaty i sprzęty używane w medycynie mają mocne naukowe podstawy i testy. Niestety nie zawsze. Pamiętam jak kilka lat temu zgłosił się do nas (mam też firmę zajmująca się badaniami klinicznymi) producent kwasu hialuronowego, który chciał zrobić badanie. Założenia jak ma wyglądać badanie, przygotowane przez firmę, były dość proste i podstawowe – na 20 osobach, jedynie z oceną wizualną efektu po iniekcji, więc i koszt wyszedł stosunkowo nieduży, bo ok. 70 tys. euro, podczas gdy tego typu kompleksowe badanie, dające wiarygodne wyniki, kosztują na ogół kilkaset tysięcy euro (bo potrzeba sporej liczby pacjentów, odpowiedniej metodologii, diagnostyki, analizy danych, itp.) . Ale firma uznała, że to za dużo i się wycofała. Skoro firmy nie robią najbardziej podstawowych badań, to tym bardziej nie sądzę, żeby robiły badania długofalowe, pokazujące bezpieczeństwo.
Kto jest odpowiedzialny?
Nie wiem, czy ktokolwiek zna odpowiedź na to pytanie. Teoretycznie może być tak, że ponieważ jest coraz więcej wykonywanych zabiegów, to i powikłań jest statystycznie więcej. Może być również tak, że producenci sprzedają swój produkt nie wiedząc jak on działa. Ale też wydaje mi się, że jednak globalnie obniżyła się jakość preparatów kwasu hialuronowego.
Całościowa obniżka jakości kwasu jest moim zdaniem słuszną teorią biorąc pod uwagę, że na świecie jest kilku głównych producentów którzy produkują przemysłowo kwas hialuronowy sprzedawany potem hurtowo różnym markom. To przypomina trochę produkcję pulpy owocowej lub koncentratów, które potem kupują różne firmy i robią z nich soki pod własnymi markami. Na rynku kwasu hialuronowego jest podobnie, można kupić tak produkt wyjściowy (nie mam wiedzy czy jest już oczyszczony czy nie, usieciowany czy nie) i już dalej przerabiać go na własny preparat i samodzielnie konfekcjonować, czyli pakować w strzykawki. Jeśli produkt wyjściowy jest zły to cierpią na tym wszystkie produkty końcowe.
Przykro mi, że ciągle tak piszę negatywnie o kwasie hialuronowym. Ale tak naprawdę nie mówię, że sam kwas hialuronowy jest zły, tylko że coś bardzo złego dzieje się z rynkiem, że mówi się nam półprawdy, albo dystrybutorzy oszukują, albo sami nie wiedzą co sprzedają, albo ich się oszukuje. Ja tylko uprzedzam, że nie mamy pełnego oglądu tej rzeczywistości, więc może się okazać, że niezależnie od tego, kto zrobi zabieg, czy lekarz czy kosmetyczka, ryzyko będzie takie same (z tą różnicą, że kosmetyczka nie będzie wiedziała jak zareagować na powikłanie).
Monika | 2019/07/30
|
Bardzo dobry artykuł. A kto nas oszukuje? Moim zdaniem oszukuje nas przede wszystkim osoba, która rzekomo ma uprawnienia albo pracuje na bardzo złej jakości preparatach. Jedno jest pewne. Dany kwas musi mieć rejestrację FDA. Higiena też musi być. Są teraz te zestawy Custom pack dla lekarzy specjalnie rekomendowane. Konferencja też na ten temat była.