Marek Wasiluk
 

Poroże jelenia, czyli co wyrośnie z komórki macierzystej

Kiedy Nagrodę Nobla 2012 w dziedzinie medycyny przyznano za odkrycia związane z komórkami macierzystymi producenci kosmetyków od razu się zorientowali, że hasło „komórki macierzyste” na opakowaniu kremu zwiększa automatycznie jego sprzedać. Bo komórki macierzyste to przyszłość medycyny (i medycyny estetycznej), a zaawansowane badania nad nimi dają nadzieję na stworzenie rewolucyjnych terapii regeneracyjnych. Tyle tylko, że komórki macierzyste w kremach to hasło bez pokrycia, zabieg wyłącznie marketingowy, czyli krótko mówiąc nabijane klientów w butelkę.

KOMÓRKI I TKANKI

Każda tkanka naszego organizmu składa się z wyspecjalizowanych komórek. Na przykład we krwi mamy czerwone krwinki, płytki krwi, białe krwinki, szereg rodzajów komórek odpornościowych. W tkance kostnej są osteoblasty, osteocyty czy osteoklasty. W tkance nerwowej neurony czy komórki glejowe, itd. Każdy typ komórek jest inny i każdy spełnia odmienną funkcję. Komórki są wyspecjalizowane, to znaczy spełniają konkretną funkcję: leukocyty są komórkami obronnymi, mięśniowe tworzą strukturę mięśni, itd. Mają też zdolność podziału (chociaż nie wszystkie), z jednego fibroblastu może powstać kolejny fibroblast (czyli komórka tego samego rodzaju, a nie na przykład komórka mięśniowa). Istnieją jednak też takie komórki, które mają w sobie nieograniczony potencjał, bo mogą się przekształcić w dowolny typ komórki: nerwową, mięśniową, płytkę krwi, czy jakąkolwiek inną. To są komórki macierzyste.

komorki-macierzyste-embrion

Embrionalne komórki macierzyste mogą się przekształcić w dowolny typ komórki. Fot. Fotolia

Ich funkcjonowanie najłatwiej zrozumieć, gdy uświadomimy sobie, jak z połączenia dwóch komórek: plemnika i komórki jajowej, powstaje skomplikowany, wyspecjalizowany, organizm – człowiek. Jest to możliwie dzięki temu, że embrionalne komórki macierzyste mogą się przekształcić w dowolny typ komórki. Część z nich dostaje sygnał, że ma stworzyć tkankę mięśniową, inne, że nerwową, jeszcze inne, że mają się przekształcić w tkankę łączną. Niestety później komórki tracą tę zdolność. Co nie znaczy, że po urodzeniu się człowieka znikają całkowicie. Są nadal obecne, na przykład we krwi czy tkance tłuszczowej, tyle tylko, że jest ich mało.
Od lat prowadzone są badania nad tym, jak pozyskiwać komórki macierzyste, jak sprawić, by komórki macierzyste dorosłego człowieka miały takie same zdolności, jak embrionalne, i jak je kontrolować, gdyż umiejętność ich zastosowania mogłaby zrewolucjonizować medycynę. Nie jest to jednak łatwe, ponieważ nie rozumiemy wystarczająco mechanizmów sterujących przekształcaniem się komórek macierzystych.

SERCE Z DZIURĄ

Zobaczmy to na przykładzie. W miarę starzenia się słabną zdolności regeneracyjne organizmu. W dodatku jedne tkanki regenerują się łatwo (np. krew), inne trudniej (np. tkanka nerwowa). Wyobraźmy sobie teraz zawał serca, czyli sytuację w której dochodzi do niedotlenienia i obumarcia fragmentu mięśnia serca. Organizm próbuje to zreperować i zregenerować się, czyli pozbyć się tego, co obumarło i zastąpić czymś innym. Jednak nie jest w stanie stworzyć nowej tkanki mięśniowej, więc obumarły mięsień zastępuje tkanką włóknistą. Ale tkanka włóknista to nie jest to samo, co oryginalny mięsień serca. Co prawda dzięki niej w sercu nie ma dziury, ale ten fragment nie kurczy się, nie rozciąga, nie dochodzą do niego sygnały nerwowe. Takie serce przypomina balon, w którym ubytek gumy zastąpiono kawałkiem materiału. Dziury co prawda nie ma, ale jednak materiał nie rozciągnie się już tak i nie skurczy jak guma.
Fenomen terapii komórkami macierzystymi polega na tym, że wstrzykuje się własne komórki macierzyste pacjenta w uszkodzone miejsce, czyli w tym przypadku w mięsień po zawale. Komórki rozpoznają otoczenie, w którym są, odczytują sygnały, że mają się przekształcić w tkankę mięśniową (a nie włóknistą).
To oznacza, że sztucznie sterując takimi procesami jesteśmy w stanie odtworzyć uszkodzone tkanki. Terapie z wykorzystaniem komórek macierzystych są moim zdaniem przyszłością medycyny. To, że tego typu zabiegi nie są jeszcze standardem lekarskim wynika z tego, że cały czas trwają badania nad zachowaniem się komórek macierzystych. Jednym z problemów, z którym mierzą się naukowcy jest to, że choć widać, że komórka macierzysta rozpoznaje środowisko i zmienia się w to, co trzeba (czyli np. wstrzyknięta do mięśnia sercowego wie, że ma się przekształcić w komórki mięśniowe, a nie np. tkanki kostnej), to jednak ten mechanizm nie jest do końca rozpoznany, więc nie ma nad nim takiej kontroli, która dawałaby stuprocentowe poczucie bezpieczeństwa. Badacze zastanawiają się np. czy komórka – nawet jeśli wie, w co się przekształcić – będzie wiedziała, kiedy ma przestać się dzielić, żeby z kolei np. nie wytworzyła zbyt wiele tkanki. No i oczywiście cały czas trzeba pamiętać, że komórek macierzystych w dorosłym organizmie nie jest za wiele i nie mają takich właściwości jak te embrionalne.

NOBEL ZA PLURIPOTENCJALNOŚĆ

Komórki macierzyste dzielimy na trzy rodzaje: pluripotencjalne, multipotencjalne i unipotencjalne. Te ostatnie mogą się przekształcić w jeden tylko rodzaj komórek, dlatego dla medycyny regeneracyjnej są mniej interesujące. Pozostają dwa pozostałe rodzaje:
1) Pluripotencjalne, czyli embrionalne. One mogą wszystko! Dzielą się bez ograniczeń i może z nich powstać każda dowolna komórka. Dzięki nim tworzy się człowiek. Z czasem zdolności tych komórek zanikają
2) Multipotencjalne, występują u dorosłego człowieka (np. krew, tkanka tłuszczowa) i mają zdolność przekształcania się w różne typy komórek, ale w mocno ograniczonym zakresie, bo w obrębie tej samej tkanki. Badania nad komórkami macierzystymi idą w tym kierunku, aby tak zastymulować komórki multipotencjalne, by zachowywały się tak, jak pluripotencjalne. I to właśnie za to Brytyjczyk Johan B. Gurdon i Japończyk Shinya Yamanaka otrzymali wspomnianą na początku Nagrodę Nobla. Wykazali bowiem, że dorosłe komórki macierzyste da się tak przeprogramować, żeby stały się pluripotencjalnymi, czyli żeby dzieliły się bez ograniczeń i mogły przekształcać w dowolną komórkę.

KOMÓRKI MACIERZYSTE W KOSMETYKACH

I teraz wracamy do kosmetyków. Z tego, co napisałem wyżej jasno wynika, że komórka macierzysta, żeby zadziałała, żeby odniosła terapeutyczny skutek, musi być WŁASNA. Bo jak będzie obca to zostanie zniszczona jako obcy antygen. Wiadomo też oczywiście, że w kremach nie ma naszych własnych komórek. Nie ma też komórek zwierzęcych czy embrionalnych. Są komórki roślinne albo – w przypadku jednej z marek – komórki z poroża jelenia (choć jak się wczytać głębiej to okazuje się, że nie żadne komórki tylko ekstrakty otrzymane na bazie komórek macierzystych). Jeśli więc czytamy w różnych artykułach bądź ulotkach: “roślinne komórki macierzyste zawarte w produktach kosmetycznych stymulują wzrost ludzkich komórek macierzystych” albo “roślinne komórki macierzyste chronią komórki macierzyste skóry przed starzeniem” to nie trzeba być specjalistą, żeby widzieć bezsens tych sformułowań.
Puśćmy jednak wodze fantazji i wyobraźmy sobie, że jest taki krem, w którym są komórki macierzyste (własne, roślinne, zwierzęce, dla naszej fantazji nieistotne). Pytanie – jak one mają w tym kremie przetrwać, żeby były żywe? Bo z martwych żaden przecież pożytek. Dwa – w jaki sposób mają one pokonać barierę skóry, żeby trafiły tam, gdzie chcemy, żeby zadziałały i żeby przekształciły się w to, co chcemy (czyli np. komórki kolagenu, bo w kremach z „komórkami macierzystymi” chodzi głównie o działanie przeciwstarzeniowe). Musielibyśmy ten krem… wstrzyknąć pod skórę. Jak zatem widać – już samo dostarczenie komórki macierzystej w kremie jest fikcją.

Producenci kosmetyków “na bazie komórek macierzystych” wykorzystują pozytywne skojarzenia (panaceum na wszystko, regeneracja, medycyna przyszłości, odtwarzanie, itp.) z komórkami macierzystymi oraz ich medialną nośność.
Możemy kupować kosmetyki tego typu, nie neguję ich działania pielęgnacyjnego, tylko nie dajmy sobie wmówić, że poddajemy się w ten sposób działaniu komórek macierzystych!
Odbiorca kosmetyków z pseudo-komórkami macierzystymi chętnie łyka marketingowy przekaz i nie zastanawia się nad tym, że komórka macierzysta może coś dobrego zdziałać dla naszego organizmu tylko wtedy, gdy jest nasza własna lub biozgodna i może się przekształcić w coś czego nam brakuje. A komórka macierzysta jabłoni lub jelenia szlachetnego nam tego nie zapewni.

Chociaż – może to i lepiej, bo gdyby naprawdę dało się je w tych kremach przemycić do naszego organizmu, i gdyby – jak zapewniają producenci – działały, to w co by się przekształciły w naszej skórze? Listek? A może poroże jelenia?

Ostatnie komentarze
  • Bardzo dobry tekst. Tak czułam, że z tymi komórkami macierzystymi w kremie to jedna wielka ściema, a teraz już wiem na pewno.

  • Swietny art, bardzo mi sie przydal do napisania pracy o KM.

  • Co sadzi Pan o zabiegach lipotransferu komorkami macierzystymi np. Adivive?

    • Póki co komórki macierzyste w medycynie estetycznej nie mają większego znaczenia niż drenowanie portfela. Niestety efekty są słabe, o ile w ogóle są – nie ma badań. Lipotransfer jest dobrą metodą metodą wolumetryczną, ale u osób trochę starszych, u młodszych niekoniecznie.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.