Do czego jesteśmy zdolni dla urody? We wczorajszym Pytaniu na śniadanie odpowiadałem na to pytanie wspólnie ze stylistką Martą Siniło. Program prowadzili Marzena Rogalska i Tomasz Kammel
Tortur zadawanych kobietom na przestrzeni wieków, by zrobić z nich „ideały” było naprawdę dużo.
Począwszy od gorsetów, które ściskały żebra i narządy wewnętrzne, prowadząc do ich poważnego uszkodzenia. W ten sposób do absurdu został doprowadzony ideał wąskiej talii.
Jeszcze większym absurdem były drobne stópki w Japonii. W imię zachowania przez dorosłe kobiety stóp jak u dziecka deformowano jest od małego okrutnie, naruszając równowagę całego układu kostno-szkieletowego.
Modę na jasną cerę kobiety przypłacały zatruciami, gdyż stosowały arszenik. Ta trucizna uszkadza krwinki, więc skóra stawała się jasna, ale konsekwencją stosowania kosmetyków z arszenikiem mogła być śmierć.
Podobnie było z ołowiem, który jest świetnym… blokerem dla słońca. Tyle tylko, że ten „filtr przeciwsłoneczny” kobiety wdychały, a ołów jest metalem ciężkim uszkadzającym organy wewnętrzne.
Przez pewien moment stosowano też depilację promieniami rentgenowskimi. Była ona równie skuteczna, co i… zabójcza.
To co opowiedzieliśmy w programie jest zaledwie wycinkiem koszmarnych i nielogicznych z naszego współczesnego punktu widzenia metod upiększania z przeszłości. Ciekawy jestem jednak, jak za sto lat zostaną ocenione dzisiejsze metody poprawiania urody .
Marek | 2020/09/14
|
Wizja piękna na wyciągnięcie ręki jest cudowna, ale potrafi9 wpędzić w kłopoty. Przerażające jest to jakich mało bezpiecznych metod kobiety są w stanie użyć na sobie aby tylko podreperować swoją urodę…