Marek Wasiluk
 

Stymulatory tkankowe i mezoterapia – co lepsze?

Kiedy kilka lat temu stymulatory stawały się modne na rynku medycyny estetycznej, poświęciłem temu tematowi kilka tekstów. Prawdopodobnie byłem jedynym lekarzem, który publicznie wyraził wątpliwość co do sensowności tego trendu.

„Lepsza” mezoterapia?

W tych pierwszych tekstach zwracałem uwagę na rozróżnienie stymulatorów tkankowych (wielki wór różnych preparatów) od objętościowych (kwas polimlekowy, polikaprolakton, hydroksyapatyt wapnia) oraz wysnułem wniosek, że stymulatory to taka lepsza mezoterapia. Pisałem:

„Można powiedzieć, że stymulatory tkankowe to nowoczesna mezoterapia. Nowoczesna w tym sensie, że daje lepsze efekty niż standardowa mezoterapia, ale też dlatego, że stymulatory tkankowe są w większości preparatami przebadanymi i certyfikowanymi do iniekcji, podczas gdy preparaty do mezoterapii takie w większości nie są”.

Zobacz ten tekst:
Stymulatory tkankowe – co to jest

Czas i rynek, jak i pazerność producentów, dystrybutorów i wykonujących zabieg, zweryfikowała to moje pierwotne przekonania. Dałem temu wyraz w wielu późniejszych tekstach, opisujących powikłania po stymulatorach tkankowych, np. „Nietypowe powikłanie po stymulatorach tkankowych

Ale wracając do tego pierwotnego wniosku, że „stymulatory tkankowe to nowoczesna mezoterapia”, dzisiaj, ponad dwa i pół roku po tamtym tekście, uważam, że stymulatory tkankowe to preparaty gorsze od mezoterapii, jeśli mówimy o efektach estetycznych i zasadności stosowania. Wyjaśnię, dlaczego tak uważam.

Stymulatory tkankowe – co to takiego?

Zacznijmy od samego pojęcia „stymulatory tkankowe”. To pojęcie bardzo nieprecyzyjne, tak jak nieprecyzyjne jest np. określenie „ciecz”. Cieczą może być woda, spirytus, benzyna. Wodę można wypić i jest zdrowe, wódką można się upić, a benzyną zatruć. Jedna „ciecz”, a tyle możliwości.

Nie istnieje oficjalna definicja stymulatorów tkankowych i rynek to wykorzystał – dzisiaj niemal wszystko jest sprzedawane jako „stymulator tkankowy”. Nawet preparaty na bazie kwasu hialuronowego.

Wywołuje to potężny mętlik w głowach. To tak jakby w kawiarni zamiast kawy, herbaty, soku, sprzedawano każdy produkt jako „ciecz”. Klient prosi o ciecz i nie ma pojęcia, co dostanie. Tak samo pacjenci mówią o stymulatorach tkankowych, nie mając pojęcia, co tak naprawdę się pod tą nazwą kryje. Co gorsza, ci co wykonują zabiegi, też często nie wiedzą, ich rozumienie tematu to „papugowanie” – powtarzanie sloganów.

Stymulatory tkankowe w młodym wieku, czyli przepis na sztuczny wygląd

Negatywnymi zjawiskami związanymi z modą na stymulatory jest pojawienie się niecertyfikowanych produktów oraz duża sugestywność, że trzeba je już robić od 25 roku życia, żeby się nie starzeć. To sprawia, że stymulatory zaczynają po prostu krzywdzić, nie w drastyczny sposób, ale jednak.

W jaki dokładnie sposób? Zabiegi robione zbyt często i przez zbyt długi czas (od roku do 5 lat) będą dawały efekt sztuczności, zamiast odmładzania. Oczywiście jest druga skrajność – brak jakiegokolwiek efektu, a dzieje się tak przy robieniu „fake” stymulatorów.

Wracając do sztuczności, chodzi o sztuczność „dynamiczną” (statyczną rzadziej), czyli pojawiającą się przy uśmiechaniu, mimice twarzy. Szczególnie miejsca ruchome, jak policzki, będą zachowywać się inaczej niż naturalnie. Jest to inny efekt, niż przy policzkach napompowanych kwasem hialuronowym, ale też widać, że nie przesuwają się równomiernie.

Ta sztuczność jest według mnie największym problemem stymulatorów. Bierze się głównie z tego, że stymulatory wstrzykujemy pod skórę, chociaż, paradoksalnie mówi się o nich, że stymulują skórę. Owszem, na skórę też mogą zadziałać, ale przede zadziałają na tkankę podskórną (no bo niemożliwe jest, żeby wstrzyknięte pod skórę stymulowały skórę, a nie miejsce wstrzyknięcia, takich cudów jeszcze nie ma), a zbyt częste stymulowanie tkanki podskórnej daje efekt sztuczności.

No i tutaj pojawia się kolejny problem, a w zasadzie pytanie, na które odpowiedź powinna być oczywista. U ludzi młodych tkanka podskórna jest z natury sztywna, więc po co usztywniać ją jeszcze bardziej? W tym wieku ma sens działanie na skórę, a nie na tkankę podskórną. No chyba, że ktoś w sposób świadomy i celowy chce sztucznie wyglądać. Tak więc zasadność robienia stymulatorów, a już szczególnie regularnie, w wieku 25 czy 30 lat, jeśli chcemy naturalnie wyglądać przez cały czas, jest mocno wątpliwa.

Czy stymulatory tkankowe są skuteczne?

To, co od początku podnosiłem w swoich tekstach o stymulatorach, to kwestia ich skuteczności.

Polecam tekst, w którym to wyjaśniam:
Stymulatory tkankowe – efekty

Nie można powiedzieć, że nie działają w ogóle, ale w porównaniu z innymi metodami medycyny estetycznej, stymulatory tkankowe mają niską skuteczność. Zabawne, że pojawiają się w socialmediach filmiki pseudoekspertów, tłumaczące dlaczego nie zadziałał stymulator tym, że ktoś pił za mało wody, że miał za mało zabiegów albo że miał źle dobrany preparat.

Tymczasem wyjaśnienie jest o wiele prostsze – po prostu stymulatory są mało skuteczne z założenia. U niektórych osób może pojawić się lepsze napięcie skóry, jednak często nie przez poprawę jej jakości, ale przez wypchnięcie jej przez usztywnioną tkankę podskórną. Naprawdę są o wiele lepsze metody na uzyskanie napięcia skóry, w dodatku bez sztuczności.

Podsumowując tę część:
– stymulatory tkankowe zazwyczaj słabo działają; u młodych często powodują efekt sztuczności (jak się za często robi, jak rzadko to nie widać różnicy), a dla starszych są za słabe albo efekty (przy sporej ilości zabiegów) wyglądają wręcz komicznie
– jest to grupa preparatów szeroka, niezweryfikowana, często nie wiadomo, co w ogóle jest wstrzykiwane; panuje wokół nich totalne zamieszanie
Jak na tym tle wypada mezoterpia?

Mezoterapia – popularność nie oznacza skuteczności

Mezoterpia to technika podawania preparatu w skórę. Formalnie polega na tym, że wstrzykujemy coś w skórę (np. preparat z witaminami) robiąc grudeczki, pęcherzyki.
Mezoterpia mimo swojej popularności, nie należy do bardzo skutecznych zabiegów. Zdarza się też, że wstrzykiwane są preparaty niecertyfikowane albo certyfikowane do innego zastosowania, np. wstrzykuje się preparat przeznaczony do stosowania na skórę.

Najczęściej w zabiegach mezoterapii wstrzykuje się nieusieciowany kwas hialuronowy, witaminy, minerały, inne związki, które teoretycznie mają pobudzać skórę do jakiegoś działania. Jednak jeśli wiemy, że okres półtrwania nieusieciowanego kwasu hialuronowego to dwie doby, od razu widać, że taki zabieg nie wystarcza na długo.

Z kolei witaminy zużywane są przez organizm od razu. Przy zdrowej skórze nie ma wielkiej potrzeby, aby wstrzykiwać jej ekstra witaminy czy minerały, bo one są dostarczane do skóry cały czas, razem z krwią. Jeśli ktoś ma bardzo niedożywioną czy przesuszoną skórę to może zastosować taki zabieg, ale też niekoniecznie.
Komórki naszego ciała pracują non stop, jak huta, gdzie piece włączone są całą dobę, a nie jak biuro, które się zamyka po godzinie 17. Komórki cały czas potrzebują jakichś składników i krew ich dostarcza w nieprzerwany sposób. To proces ciągły i dynamiczny, a nie statyczny, że wstrzykniemy w meozoterapii jakieś składniki i będą one stopniowo uwalniane.

Dlatego mezoterapia mogłaby działać na skórę, gdyby była robiona cały czas, czyli np. raz na tydzień przez całe życie. Kiedy jednak robimy 3 zabiegi w serii, a potem już nie, to pobudzimy skórę i uzyskamy krótkotrwały efekt świeżości. Na pewno nie zlikwidujemy mezoterapią zmarszczek i nie zmienimy nią kształtu twarzy.

Mezoterapia a inne zabiegi – porównanie

Można sobie wyobrazić cykl zabiegów mezoterapią, które miałyby sens, np. 3 zabiegi co tydzień, miesiąc przerwy, znowu 3 zabiegi, miesiąc przerwy. To daje nam ok. 20 zabiegów rocznie. Pomnóżmy to przez 500 zł za zabieg. Wychodzi 10 tys. zł. Widać gołym okiem, że to nie ma sensu. To wyższy koszt niż jeden zabieg laserem frakcyjnym ablacyjnym, który wykonany raz w roku, ma większą skuteczność niż te 20 zabiegów mezoterapii.

Jeśli ktoś jest młody i nie ma wielkich problemów ze skórą, to może sobie robić mezoterapię i będzie uzyskiwał świeżość skóry na jakiś czas. Ale jak ktoś ma 50+ są to stracone pieniądze i czas. W tym wieku są inne potrzeby skóry, trzeba wykonywać inne zabieg.

Jaki wniosek z tego tekstu? I stymulatory tkankowe i mezoterapia są mało skuteczne, ale mezoterpia ma jedną zaletę – nie grozi po niej efekt sztuczności, tak jak po stymulatorach (który jest niemal niemożliwy do odwrócenia), gdyż preparaty w mezoterapii podaje się w skórę a nie pod skórę.

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.