Marek Wasiluk
 

Wybiórcze założenia, Australia i pieniądze. Jak sensownie korzystać ze słońca (część 2)

Przywracam słońcu dobry PR. Tak można nazwać ten cykl tekstów na temat słońca. A dokładniej – chodzi o przywrócenie właściwych proporcji informacji o negatywnym i pozytywnym działaniu słońca.

W poprzednim artykule przedstawiłem sporo faktów i statystyk dotyczących nowotworów skóry, czyli tego, czego ludzie w kontekście słońca obawiają się najbardziej. Dane pokazują wyraźnie, że… nie ma się czego aż tak bardzo bać

Zobacz:
Demonizowanie słońca. Jak zostaliśmy zmanipulowani (część 1)

Skąd się wzięło demonizowanie słońca

Skąd się w ogóle wzięło tak mocne demonizowanie słońca w przestrzeni publicznej, medialnej, ale też medycznej.

Dlaczego mówi się tylko o negatywnych skutkach ekspozycji słonecznej, a nie mówi o negatywach skutkach braku ekspozycji słonecznej (może z wyjątkiem zwracania uwagi na niedobory witaminy D).

Według mnie są tego 3 główne przyczyny:

1. Australia zawyża statystyki

Pierwszym powodem jest zbyt selektywne patrzenie. Prościej jest badać samą skórę, niż całe ciało, to oczywiste. Ale prowadzi to do wybiórczych i nie uwzględniających złożoności organizmu wniosków.

Pierwsze badania świadczące o złym wpływie promieniowania UV na skórę, pojawiły się sto lat temu. Teza została postawiona, a potem już tylko została pociągnięta selektywnie w tym kierunku, i tak zostało na dziesięciolecia.

Do tego dołożyła się Australia ze swoimi statystykami zachorowań na nowotwory skóry, więc łatwo było o czarny PR dla słońca. Tylko mało kto zwraca uwagę, z czego taka sytuacja wynika.

W Australii, w wyniku kolonizacji, aż 3/4 populacji jest pochodzenia brytyjskiego! Są to ludzie z zupełnie innego klimatu, osoby, które ewolucyjnie w ogóle nie są dostosowane do życia w warunkach dużego nasłonecznienia.

Z Polski do równika jest ok 5500 km, z Wielkiej Brytanii jeszcze więcej (zależy z której części), a z Australii tylko 2500 km. Różnica w dawce słońca jest ogromna. Można porównać też wartości rocznego UV index (czyli jak „mocne” jest promieniowanie UV) dla różnych lokalizacji. Dla Sydney UV index sumaryczny za rok wynosi około 73, dla Majorki 60, dla Londynu 43, dla Berlina 37. W Warszawy jest podobnie jak w Berlinie, a na północy Wielkiej Brytanii – poniżej 35, czyli 2 razy mniej niż w Sydney. To w dużym stopniu wyjaśnia, skąd tak dużo nowotworów skóry w Australii.

2. Eksperci patrzą wybiórczo

Drugi powód to wąskie i selektywne podejście lekarzy i ekspertów. Trudno się temu dziwić: dermatolodzy zajmują się skórą, a nie sercem; a kardiolodzy sercem, a nie skórą. I każdy ma się wykazywać skutecznością i byciem dobrym w tym, w czym się specjalizuje.

Dlatego dermatolog będzie przestrzegał przed słońcem (bo zwiększa ryzyko raka skóry), a kardiolog powinien zalecać słońce osobom z nadciśnieniem, bo obniża ciśnienie i zmniejsza ryzyko udaru.

A trzeba chcieć spojrzeć szerzej. Co więcej, żeby było to spojrzenie jak najbardziej obiektywnie i żeby zrozumieć pewne trendy i mechanizmy, potrzebne są wielkie badania epidemiologiczne, na tysiącach pacjentów. A one są trudne, kosztowne i zajmują wiele lat.

3. Złe słońce – dobry biznes

Trzeci powód to biznes czyli pieniądze. „Złe” słońce nakręca biznes – producentów okularów i producentów filtrów UV. A z filtrami UV i ich protekcyjnym działaniem i bezpieczeństwem nie jest tak jak większość osób myśli.

O tym czy i przed czym tak naprawdę chronią filtry UV pisałem już kilka razy, m.in. w tekście:
Filtry anty UV, kiedy pomagają, a kiedy szkodzą

Słońce a starzenie się i uroda

To czego można być pewnym w sprawie słońca (i co wpływa na jego negatywne postrzeganie) to jego rola w procesach starzenia skóry.
Faktem jest, że słońce uszkadza kolagen, elastynę i wywołuje fotostarzenie, ale z mojej perspektywy najbardziej niekorzystnym dla urody działaniem słońca są przebarwienia. Dlaczego? Na fotostarzenie mam w medycynie estetycznej sprawdzone metody! Może nie są one miłe, bo są to raczej agresywne zabiegi, ale możemy nimi regenerować skórę, cofać objawy starzenia i fotostarzenia, czyli: zmarszczki, wiotkość skóry, utratę elastyczności. Tych metod, takich prawdziwie działających nie ma dużo, ale są.

Polecam artykuły na blogu na ten temat:

Pogrubianie skóry

i

Na czym polega odmładzanie laserem frakcyjnym

Natomiast na wiele przebarwień, szczególnie u kobiet, nie ma jednej pewnej metody. Na ten temat również dużo pisałem, ale w skrócie – przebarwienia, szczególnie na twarzy u kobiet to jeden z najtrudniejszych w skorygowaniu defektów estetycznych. Co gorsze, filtry ochronne UV nie ochronią przed pojawieniem się przebarwień, z czego mało kto zdaje sobie sprawę!

Polecam tekst na ten temat:
Czy kosmetyki z filtrami chronią przed przebarwieniami

A teraz chyba najciekawsza część. Czy da się zjeść ciastko i mieć ciastko, czyli czy możliwe jest korzystanie z dobrodziejstw słońca bez obaw o fotostarzenie i ryzyko raka skóry?

Mam dobrą wiadomość, że wygląda na to, że tak. Sposób wydaje się trochę szokujące, ale takie są fakty w świetle najnowszych badań (jeszcze nie na wielką skalę co prawda, ale bardzo ciekawych). Trzeba tylko korzystać ze słońca właściwie (za chwilę do tego przejdę), a w sezonie jesienno-zimowym korzystać z lasera frakcyjnego na regenerację skóry.

Pół roku temu pisałem o badaniach ze Stanów Zjednoczonych i Skandynawii wskazujących na to, że zabiegi laserem frakcyjnym obniżają ryzyko raka podstawnokomórkowego oraz kolczystokomórkowego.

Zobacz:
News: zabiegi odmładzające laserem frakcyjnym redukują występowanie nowotworów skóry

Poradnik – jak korzystać ze słońca

Na koniec krótki poradnik jak optymalnie korzystać ze słońca, mają na uwadze wszystko, co napisałem w tym i poprzednim tekście

  1. Pierwsze i najważniejsze – korzystajmy ze słońca, nie unikajmy go. Słońce przynosi naszemu organizmowi więcej korzyści niż zagrożeń.
  2.  Z zasady lepiej korzystać niedużo i regularnie, niż dużo (długo), a rzadko.
  3. Nie dopuszczajmy do poparzenia słonecznego czy udaru cieplnego.
  4. Skóra dzieci i osób po 60. roku życia jest bardziej wrażliwa na słońce; pamiętajmy o tym dostosowując czas ekspozycji.
  5. Zachowujmy rozsadek i myślenie – intensywność słońca nie jest stała, inna jest w kwietniu niż w lipcu; inna w Warszawie niż Majorce. Pamiętajmy o tym i dopasowujmy do tego nasze zachowanie.
  6. Lepiej korzystać ze słońca rano niż w południe.
  7. Chrońmy przed słońcem oczy
  8. Korzystajmy z filtrów UV z rozsądkiem i w ograniczony sposób, czyli głównie w czasie urlopu, wakacji, latem, w weekend. Ale nie ma potrzeby używania takich preparatów przez 365 dni w roku. To nie jest potrzebne, a może jeszcze zaszkodzić zdrowiu i urodzie (polecam wcześniej zlinkowany artykuł na ten temat).
  9. Kiedy kupujemy preparaty z filtrami, zwróćmy uwagę, żeby chroniły przez promieniowanie UVA i UVB.
  10. Nie stosujmy filtrów w aerozolu/sprayu. Są one bardziej niebezpieczne dla zdrowia.
  11. Optymalna codzienna dawka słońca to 15-30 minut. Jeśli tych wartości nie przekraczamy to nie musimy stosować filtrów, nawet latem. Zimą, kiedy intensywność promieniowania jest mniejsza, możemy całkowicie zapomnieć o filtrach.
  12. Jeśli masz choroby autoimmunologiczne (w większości przypadków) albo nadciśnienie, to wręcz słońce jest zalecane.
  13. Nie bójcie się czerniaka – słońce rozsądnie dawkowane nie powoduje czerniaka. Poparzenie słoneczne takie ryzyko zwiększa.
  14. Jeśli chcesz uniknąć przebarwień latem – stosuj wszystkie powyższe metody.
  15. Jeśli lubisz się opalać, ale chcesz zmniejszyć ryzyko nowotworów skóry to w okresie jesienno-zimowym wykonuj zabiegi laserem frakcyjnym.

Obejrzyj materiał na YT

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.