Marek Wasiluk
 

Wolumetria – co robić, by uniknąć sztucznego efektu

Kontynuując temat wolumetrii, dzisiaj opiszę kilka aspektów związanych z techniką wykonywania zabiegów oraz jej wpływem na rezultat zabiegu. A przede wszystkim, co robić, żeby uzyskać naturalny efekt.

O wolumetrii, czym jest i jakimi preparatami można ją wykonywać, pisałem obszernie w poprzednim artykule „Wolumetria twarzy – co to jest, metody i efekty zabiegów”. I od tego artykułu proponuję zacząć, aby zrozumieć istotę tego zabiegu.

Wolumetria dolnych powiek – prawdziwy przypadek

Na początek prawdziwy przypadek. Kobieta, 38 lat, miała problem z zapadnięciami pod oczami. W gabinecie medycyny estetycznej podano jej kwas hialuronowy pod oczy. Na początku wydawało się, że efekt jest dobry, ale wkrótce po zabiegu coś zaczęło nieestetycznie prześwitywać przez skórę pod oczami (efekt Tyndalla). W dodatku dolina łez zaczęła się mocno odcinać od reszty twarzy. W poszukiwaniu rozwiązania problemu, kobieta najpierw zgłosiła się na konsultacje online, w czasie której zaproponowano jej kilka różnych preparatów do kupienia i smarowania oraz masaże. Oczywistym było, że to nie pomoże i nie pomogło, ale wydała ponad tysiąc złotych.
Potem poszła do lekarza, który podał jej preparat Radiesse, po którym skóra pod oczami wyglądała dobrze, ale tylko przez dwa tygodnie.

Kolejną konsultację online kobieta odbyła z innym lekarzem, który zaproponował podanie w policzki 10 ml kwasu hialuronowego, co niby miało rozwiązać problem, ale ją wystraszyło i bardzo słusznie.

Na końcu przyjechała do mnie. W mojej ocenie pacjentka potrzebowała niewielkiej ilości biostymulatora objętościowego, podanego po 1 ml umiejętnie w górną część policzków, w dwóch zabiegach. Owszem, kobieta miała już wcześniej podany biostymulator, bo Radiesse to nazwa handlowa hydroksyapatytu wapnia, który jest biostymulatorem objętościowym, używanym do wypełniania tkanek. Jednak preparat (wywnioskowałem to z informacji podanych mi przez pacjentkę) został podany niewłaściwie – nie tam gdzie trzeba, nie tak jak trzeba i nie w takiej ilości, jaka była potrzebna, dlatego nie mogło być po zabiegu satysfakcjonującego efektu.
Piszę o tym przypadku, bo to dość typowy przykład niewłaściwie zastosowanych procedur, a zarazem dobry wstęp do tematu techniki wykonywania zabiegów wolumetrycznych.

Zobacz też:
Zabiegi wolumetryczne

Zasady dobrze wykonanych zabiegów wolumetrycznych

1. Bezpieczeństwo

Bezpieczeństwo pacjenta zawsze jest u mnie na pierwszym miejscu. Pacjent do lekarza medycyny estetycznej nie przychodzi dla ratowania życia, ale po urodę, po efekt estetyczny. Gdybym dla ratowania życia musiał złamać pacjentowi żebra, nie byłoby problemu, ale jeśli przy wypełnianiu bruzd nosowo-wargowych doprowadziłbym do martwicy tkanek to już nie byłoby ok.

2. Naturalność efektów

Nie wpisuję się w stereotypowe kojarzenie medycyny estetycznej ze sztucznym wyglądem. Efektem zabiegów powinna być poprawa urody i odmłodzenie, ale w sposób, który nie zaburza naturalnego wyglądu. W przypadku zabiegów, które bazują na urządzeniach, ta naturalność wynika ze stymulacji własnych komórek do pracy. W przypadku preparatów do wolumetrii sprawa się komplikuje. Co prawda źle podany kwas hialuronowy można rozpuścić, ale nie oznacza to automatycznego powrotu do pierwotnego wyglądu, bo skóra już się trochę naciągnie albo zdążą powstać zwłóknienia. Jeszcze trudniejsze jest postępowanie przy nieudanej wolumetrii biostymulatorami objętościowymi, bo ich nie da się usunąć z tkanek, trzeba czekać aż same się wchłoną.
Postępowanie przy nieudanych zabiegach wolumetrycznych to materiał na oddzielny temat, więc na pewno do tego wrócę.
Naturalność efektów dla mnie jest kluczowa i jest czymś oczywistym, ale nie jest to proste, wymaga sporej wprawy myślenia i dobrej techniki podawania preparatu.

3. Technika dopasowana do osoby

Technika wykonywania zabiegu jest w wolumetrii decydująca dla jego jakości i skuteczności.
Jest to szczególnie ważne, gdy weźmie się pod uwagę, że w zabiegach wolumetrycznych podajemy duże objętości preparatu. Przy wypełnianiu małych powierzchni, jak usta, jest to jeszcze stosunkowo proste, ale przy wolumetrii twarzy, wiedza, gdzie podać preparat, ile, jak głęboko, a także czym (kaniula czy igła), jest kluczowa.
Co do wyboru, igła czy kaniula, napisałem na ten temat artykuł: „Igła kontra kaniula” , w którym wyjaśniam, dlaczego wolę igłę od kaniuli.
To nie oznacza, że nie używam w ogóle kaniul w zabiegach wolumetrycznych, ale zdarza mi się to wyjątkowo rzadko i wyłącznie w miejscach, gdzie jest to bezpieczne z punktu widzenia uzyskania dobrego estetycznie efektu i naturalności.

Jeśli chodzi o technikę, to najważniejsza jest zasada, że należy zabieg wykonać adekwatnie do indywidualnych uwarunkowań anatomicznych i potrzeb konkretnego pacjenta. Tego się niestety nie da nigdzie nauczyć, trzeba to wypracować samemu. Na kursach czy z podręczników można się nauczyć zasad wolumetrii typu – 5 wkłuć na taki problem, 10 na inny. Albo: płytko na to, głęboko na coś innego. Albo: robi się wg metody „Iksińskiego” albo „Ygrekowskiego”. Tymczasem w medycynie estetycznej premium nie ma jednej przyjętej metody. Dla każdego jest inna, bo każda twarz jest inna, każda inaczej się starzeje i u każdego chcemy osiągnąć inny efekt. Tylko przy takim podejściu można osiągnąć to, o czym pisałem we wcześniejszym punkcie, czyli naturalny efekt. Gabinet medycyny estetycznej nie powinien być fabryką, która produkuje takie same lalki Barbie.

Zobacz też:
Reaktywacja kwasu l-polimlekowego, najsilniejszego biostymulatora objętościowego

4. Kwalifikacja pacjenta do zabiegu, poparta wiedzą, doświadczeniem i zmysłem estetycznym.

Dobra kwalifikacja medyczna pozwala uniknąć potencjalnych powikłań. Zabiegi wolumetryczne nie są dla każdego. Szczególną uwagę należy zwrócić przy kwalifikacji pacjentów do zabiegów wolumetrycznych biostymulatorami objętościowymi (takimi jak: Ellanse, Sculptra, Lanluma, Radiesse).
Oprócz tego ważne jest nie tylko to, czy jako lekarz rozumiem proces starzenia się twarzy, ale też czy moja wizja, jak go cofnać, jest zbieżna z wizją pacjenta. Może się zdarzyć, że ja widzę coś do zmiany, ale pacjentowi przeszkadza coś innego.
Ważne też, aby nie robić wolumetrii na siłę, bo nie każdemu jest potrzebna. Niektórym osobom w ogóle nie będą takie zabiegi pasować. Przy naturalnie okrągłych twarzach możemy punktowo korygować ubytki twarzy (jak np. u mojej żony, Kamili), ale nie możemy stosować wolumetrii, bo efekt będzie fatalny.
Ostatnio zwróciła się do mnie kobieta 20+, której wykonano wolumetrię i źle po niej wyglądała, bo z okrągłej buzi zrobiono jeszcze bardziej okrągłą. Niestety, wykonuje się takie zabiegi, żeby… zarobić. Dla zysku podaje się np. 10 ml kwasu hialuronowego kobietom w wieku 35 lat. Wykonujący zabieg zarobi dużo, pacjent dużo straci, nie tylko pieniędzy, ale i na urodzie. Większość ludzi nie chce wyglądać sztucznie. Idąc w dobrzej wierze na zabieg odmładzający nie są świadomi tego, co może pójść nie tak. Niestety, nadal istnieją osoby, którzy robią wszystko na bazie kwasu hialuronowego, bo nie dysponują alternatywnymi rozwiązaniami. Gdy przychodzą do nich pacjenci, to nie dostają najlepszego na ich problem zabiegu, tylko taki, który lekarz ma w ofercie.

Każdy z niezbędnych do wykonania zabiegu wolumetrycznego komponentów może spowodować sztuczność w wyglądzie pacjenta po zabiegu. A jak się nałoży kilka błędów, wtedy jest bardzo źle.
W zabiegach wolumetrycznych postępuję ostrożnie i (z pewnymi wyjątkami) nie podam więcej niż 3-4 ml preparatu na jeden raz. Jak trzeba więcej wypełniacza to procedurę rozkładam na 2-3 etapy. Odstępstwo robię tylko wtedy, gdy pacjent przyjeżdża do mnie z bardzo daleka, np. zza granicy, albo znam już czyjąś twarz bardzo dobrze. Ta moja ostrożność nie oznacza, że nie można podać jednorazowo 15 ml wypełniacza, ale nie robię tego ze względów bezpieczeństwa i jak najbardziej naturalnego efektu.

Bez komentarza

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.