Często piszę o powikłaniach, ale nie po to, żeby zniechęcić do medycyny estetycznej (w końcu jest ona z wyboru moją dziedziną medycyny), a po to, by przestrzec przed jej bagatelizowaniem. Mój blog czytają zarówno osoby korzystające z zabiegów, jak i kosmetyczki i lekarze. Mam więc poczucie, że takimi tekstami przyczyniam się do wzrostu świadomości, czym jest nowoczesna medycyna estetyczna u każdej z tych grup.
Dzisiaj o tym, jak bardzo szwankuje brak wiedzy medycznej, rozpoznawania powikłań i jak wykonuje się bezsensowne działania, które zamiast złagodzić efekty powikłanie tylko je wzmagają.
Powikłanie po podaniu słabej jakości kwasu hialuronowego
Pacjentka, która zgłosiła się do mnie w stanie paniki, miała podany słabej jakości (jak się później okazało) kwas hialuronowy w policzki. Zabieg wykonywała kosmetyczka. Problem zaczął się ujawniać na drugi dzień, więc bardzo szybko – na środku policzka skóra była mocno zaczerwieniona. Kiedy kobieta poszła do kosmetyczki na konsultację, usłyszała, że to… porobiły się siniaki. Kosmetyczka zdecydowała, że gęsto ponakłuwa policzek igłą, i tak zrobiła, opowiadając przy tym, jak to dużo krwi z tego siniaka wyszło, i że fakt, że tak dużo krwi wyszło jest potwierdzeniem, że był siniak.
Następnego dnia stan policzka jeszcze się pogorszył, był bardziej siny i mocniej bolał, więc kobieta odnalazła w Internecie moje artykuły o powikłaniach po kwasie hialuronowym, przestraszyła się, że mogło dojść w czasie zabiegu do zatkania naczynka krwionośnego, i nie czekając na pogłębianie się stanu, przyjechała do mnie.
Zobacz też: Późne powikłania po kwasie hialuronowym
Stan zapalny po kwasie hialuronowym i jego nasilenie się
Gdy kobieta weszła do gabinetu, wystarczyło, że na nią spojrzałem i od razu było dla mnie jasne, że nie doszło u niej do zatkania naczynka krwionośnego, lecz że miała rozwinięty stan zapalny po kwasie hialuronowym plus infekcję po „spuszczaniu krwi”.
Wskutek niekompetencji kosmetyczki, na problem z nietolerancją podanego kwasu, został nałożony problem wprowadzenia urazu mechanicznego przez gęste pokłucie i niewielkiej infekcji. Kosmetyczka nie rozpoznała stanu zapalnego (prawdopodobnie początku reakcji alergicznej, sądząc po zdjęciach, jakie mi pacjentka pokazała), zmiany na twarzy pacjentki określiła jako siniaki i zrobiła najgorszą rzecz jaką mogła w takiej sytuacji – ponakłuwała policzek, prowadząc do zaostrzenia stanu zapalnego. To tak jakby ktoś bardzo mocno uderzył się w kolano, poszedł do lekarza, a lekarz w ramach pomocy przywalił w bolące kolano jeszcze mocniej – bo ma nabitego guza, czyli coś mu wystaje z ciała, więc trzeba młotkiem uderzyć, żeby wbić do środka.
Błędne rozpoznanie i błędne postępowanie doprowadziło do tego, że pacjentka przyszła do kosmetyczki z małym problemem, a wyszła od niej z większym dużym.
Co na stany zapalne
Ze stanami zapalnymi można sobie skutecznie radzić. Ale jeśli nie umie się ich rozpoznać, to tylko prowadzi się do większych komplikacji. I to jest kwintesencja problemów, które coraz częściej się pojawiają – brak wiedzy medycznej osób, które zabierają się za zabiegi z zakresu medycyny estetycznej kompletnie nie wiedząc, jak reagować w przypadku problemów, a na powikłania musi być przygotowany każdy, kto wykonuje takie zabiegi, bo wcześniej czy później jakieś mu się przydarzy. Praktyka pokazuje, że wtedy często umywają ręce, na zasadzie: ja robię, a jak coś nie wyjdzie, niech się martwi ktoś inny. Albo, jak w opisywanym przypadku, nie potrafią prawidłowo zdiagnozować problemu, więc wykonują jakieś dodatkowe rzeczy, które czasami jeszcze pogarszają sytuację. Sprawę komplikuje fakt, że nawet gdyby ta kosmetyczka wiedziała, że to stan zapalny, to nie mogłaby wypisać leków, bo nie jest lekarzem, więc za dużo pomóc i tak by nie mogła.
Pacjentka, której przypadek opisuję, miała podany kwas także w usta. Stan zapalny pojawił się na policzku, natomiast w ustach pojawiły się delikatne stwardnienia. Dlatego kosmetyczka masowała kilkukrotnie usta, żeby kwas ładnie się w nich ułożył. Masowała też policzek w stanie zapalnym, a masowanie tkanek, w których jest stan zapalny, jest podsycaniem tego stanu! To nas prowadzi generalnie do kwestii masowania obszarów, w które podawany jest kwas hialuronowy. Ta potrzeba masowania po każdym zabiegu jest jakąś obsesją. Dlaczego jest to bezsensowna praktyka i dlaczego ja nie masuję po podaniu kwasu hialuronowego, napiszę w kolejnym tekście.
Zobacz też: Powikłanie po samodzielnym wstrzyknięciu kwasu hialuronowego w policzki